Turbacz najwyższy szczyt Gorców. Jego wysokość to 1310 m npm. Niektóre źródła podają nawet 1314 m npm. Z tarasu widokowego schroniska znajdującego się pod Turbaczem rozpościera się przepiękna panorama Tatr. Szczególnej urody o świcie. I z takimi wiadomościami ekipa z Fundacji 4 Kontynenty w dniu 12 marca, meldowała się z samego rana w Rabce. By zdobywać kolejne szczyty, by realizować swoje marzenia.
Przywitała nas dżdżysta pogoda. No cóż ranki, a szczególnie w górach takie mogą być. Nawet w tych niższych górach. Nie zrażenie zakładamy ochraniacze na plecaki, a kaptury na głowy. I czerwonym szlakiem ruszamy w górę. Mamy do przejścia 20 km. Jak na razie nie widać poprawy pogody. Błotko chlupoce nam pod nogami. Ale my ze śmiechem na ustach idziemy dalej i dalej. Dochodzimy do Schroniska na Maciejowej. By chwilę odpocząć, ogrzać się i nawiązać bliższe kontakty z nowymi członkami grupy.
Po opuszczeniu ciepłego i przytulnego schroniska i po przejściu paru kilometrów obserwujemy zmianę warunków pogodowych. Robi się zimniej. Deszczyk już nie pada. A zamiast błota pojawia się śnieg. Na początku są to pojedyncze łaty. Ale już wiemy że w górach zima jeszcze nie poddała się wiośnie. W takich warunkach dochodzimy do kolejnego Schroniska Stare Wierchy. Chwila odpoczynku. Czas na gorącą herbatę i posmakowanie świeżych oscypków. Ale już nas wzywają. Czas na nas.
Mamy do pokonania ostatni odcinek do Schroniska na Turbaczu. Śnieg do pary z mrozem już całkowicie opanowali trasę naszej wędrówki. Ale dla nas nie jest to żadna przeszkoda. My lubimy wyzwania. I nawet otaczającą i nieprzenikliwą mgłę zaakceptowaliśmy.
Widzimy jaka musiała odbywać się walka między zimą i wiosną. Witać to na drzewach, kiedyś ośnieżonych, które poczuły ciepły oddech wiosny, co doprowadziło do szybkiego topnienia śniegów. I w tym momencie ukazała się siła i moc zimy. Powróciła i brutalnie przywróciła swoje porządki. Pozostawiając bajeczne rzeźby na drzewach. Nie możliwych do wykonania przez człowieka. A tak łatwych do stworzenia przez naturę.W takich warunkach, podziwiając otaczającą nas przestrzeń docieramy na szczyt Turbacza. Zadowoleni i szczęśliwi gratulujemy sobie. Robimy pamiątkowe fotki. I spełnieni docieramy do naszego miejsca kwaterunku.
W schronisku po krótkim odpoczynku następuje dalsza cześć integracji. Wspólne ognisko z pieczeniem kiełbasek. Nawet przenikliwy mróz musiał nas długo przekonywać do powrotu w ciepłe pielesze schroniska. A tam ciepła herbata, pyszny jabłecznik i ciasto z jagodami. I oczywiście wiele uśmiechów, śpiewów i ciekawych opowieści do późnych godzin nocnych.
Nastał poranek. Pojawiła się nadzieja na piękne widoczki, na cudowną panoramę Tatr. Jak szybko się pojawiła, tak szybko znikła. Biały całun mgły zawitał w Gorcach na dłużej. Wtedy przypomniałem sobie mój powrót w góry, który miał miejsce 2 lata temu. Wybrałem się wtedy w Bieszczady. Moje pierwsze Bieszczady.
Przez dwa dni chodziłem po podobno pięknych Bieszczadach w gęstej mgle, tak jak w tym przypadku. Drugiego dnia wracając na kwaterunek obiecałem sobie że jeszcze do nich wrócę. I moje chęć zobaczenia pięknych Bieszczad zastała nagrodzona już następnego dnia. A w zeszłym roku Bieszczady zawładnęły mną na zawsze. I tak będzie w tym przypadku. Niedługo nacieszę się magnetyczną panorama Tatr.
Niezrażeni z dobrymi humorami rozpoczęliśmy drugi dzień naszej eskapady po Gorcach.Po śniadaniu nastąpił powrót tym razem niebieskim szlakiem. Tak samo długi i tak samo ze zmiennymi warunkami pogodowymi. Tylko na odwrót. Najpierw był mróz, a na końcu mżawka i błotko. W dolinie natknęliśmy się na wiosenne kwiaty. Widać że wiosna szykuje się do decydującego ataku. Zmęczeni, ubłoceni wróciliśmy do miejsca startu. Ale w jakże innych nastrojach. Nawiązaliśmy nowe znajomości i przyjaźnie. Obdarzyliśmy się nawzajem zaufaniem i serdecznością. Wiem że w niedalekiej przyszłości znowu pójdę z tymi ludźmi zdobywać góry, morza i dalekie lądy.
Jeżeli i Ty lubisz przygodę i przebywanie wśród ludzi pozytywnie zakręconych przyłącz się do Fundacji 4 Kontynenty.
Mirek Stolarski