Dotarcie do legowisk Trolli w Moskenes zajęło nam sporo czasu. Jak na złość wiatru nie było przez większość drogi. Kiedy ujrzeliśmy na horyzoncie wyłaniające się zza mgły obrysy wysp powiało nam mocniej. Stwory zwane Trolle nie chciały dopuścić nas do swojego domu. Po czterech godzinach nierównej walki i długich rozmów piękniejszej części załogi z Neptunem docieramy pod osłonę brzegów Lofotów. Widoki jakie otrzymaliśmy na horyzoncie są rekompensatą „nocnej” żeglugi. Zielone góry przyodziane w białą suknię mgły, białe śnieżne czapki szczytów. Małe drewniane domki, w przeróżnych kolorach i krystaliczna czysta woda. Żadnego Trolla jeszcze nie spotkaliśmy pewnie schowały się w swoich jaskiniach przed słońcem. Pogłoski mówią że dalej na północ żyją ludzie zwani Wikingami którzy nie boją się żadnych potworów. Mamy nadzieję że podzielą się z nami swoimi opowieściami z mórz, może zabiorą nas do legowiska tych mistycznych bestii.
Edwin