Na zaproszenie klubu Góry – Szlaki, Fundacja 4 Kontynenty uczestniczyła w tegorocznym zlocie klubowym. Wspólną przygodę rozpoczęliśmy w piątkowe popołudnie, 23 lutego 2018. Na zlot, do schroniska SSM Rycerka – Kolonia, przyjechało 60 osób z różnych stron Polski.
„Królik” powitał nas i rozlokował w wieloosobowych pokojach. Ekipa gromadziła się w schronisku do późnego wieczora. Gdy już prawie wszyscy byliśmy na miejscu przyszła pora na górską integrację przy dźwiękach gitary, do późnych godzin wieczornych, a może wczesnych rannych…. W końcu jednak czas iść spać, spod drzwi słychać eskadrę przelatujących F16, czasem dołącza kilka Jumbo Jettów :)))
Plan dnia
Jak łatwo się domyślić, rano ciężko było oderwać się od poduszki, ale przecież góry na nas czekały! Po sowitym śniadaniu zebraliśmy się przed schroniskiem i wyruszyliśmy na szlak. Podzieliliśmy się na dwie ekipy. Jedna wybrała się na trasę Wielka Racza- Przegibek- schronisko SSM. Natomiast druga poszła trasą Przegibek- Rycerzowa- Przegibek- schronisko SSM.
„Grochu” w akcji
Punktualnie o godzinie 9:00 wyruszyliśmy spod schroniska na szlak, podążając za „Grochem”. To On opracował trasę i prowadził nas zimową drogą. Towarzyszyła nam zmienna pogoda i niezmiennie dobry humor, który sprawiał, że było przyjemnie i wesoło. Niebo wprawdzie zachmurzone, ale dające nadzieję na fajne widoki.
Pierwszy etap naszej wędrówki przebiegł dość szybko, dotarliśmy do schroniska na Przegibku, gdzie zrobiliśmy krótką przerwę na drugie śniadania. Zaczęło lekko wiać i sypać śniegiem. Rozgrzani pozytywnymi emocjami wyruszyliśmy na kolejną część trasy, czerwonym szlakiem w kierunku Rycerzowej. Przedzierając się krok po kroku przez śnieg po kolana dążyliśmy ku szczytowi, mijając po drodze turystów i skitourowców. Czuliśmy na dłoniach jak spada temperatura, śniegu było coraz więcej. Benia trzymała dość szybkie tempo, więc nasza trasa szybko mijała. Po drodze tylko mały przystanek na kanapkę i dalej w drogę. Cały czas towarzyszyła nam piękna zimowa sceneria. Kilka fotek, aby zapamiętać te widoki i krok po kroku, coraz wyżej nad poziom morza. Po około godzinie i 40 minutach dotarliśmy do szczytu Rycerzowej. Ku naszej radości słońce spojrzało na nas zza chmur. Teraz do bacówki na Rycerskiej gdzie oczekiwała na nas reszta ekipy. Zejście do bacówki nie było łatwe, nasze stopy zapadały się głęboko w śniegu, było bardzo zimno, a wiatr rozwiewał się coraz bardziej. Dotarliśmy do bacówki na krótki posiłek regeneracyjny.
Kijki w dłonie i ruszamy.
Wygląda na to, że żarty się skończyły i przyjdzie nam zmierzyć się z szalejącą zimą. Wiatr wieje nam prosto w twarz, sypiący śnieg to już prawdziwa śnieżyca, momentami osoba przed nami znika i pojawia się jak duch. Agzi poprowadziła nas niebieskim szlakiem prosto na Przegibek.
Mijamy wiele połamanych drzew, na szlaku mnóstwo śniegu. Raz w górę raz w dół podążamy do celu, tempo kosmiczne. Agnieszka tak się rozpędziła, że można było za nią wręcz biec. Pierwszy raz myślałem że wyzionę ducha na szlaku. Momentami zadawałem sobie pytanie: gdzie ona tak pędzi, może jest głodna i chce szybko zjeść obiad? Szybko docieramy do schroniska na Przegibku, gdzie spotykamy drugą grupę – tę, która wybrała drogę przez Wielką Raczę. Zamawiamy pierogi, zasiadamy do stołu i dzielimy się swoimi wrażeniami ze szlaku.
Za oknem śnieżyca, mróz i wiatr…..
Powrót do schroniska przyniósł nam prawdziwie ekstremalne warunki. Wiatr prosto w twarz, temperatura spadająca z minuty na minutę i śnieg zdmuchiwany z drzew uprzykrzały nam drogę. Na szlaku pojawiły się oblodzenia, momentami było bardzo, bardzo ślisko. Trzymając się w grupie szybko schodziliśmy w dół, gdzie czekało nas zaskoczenie – drogi całkiem zniknęły, był tylko świst lodowatego wiatru, mróz i my.
Krótko po godzinie 18 byliśmy już w schronisku, kończąc nasz zimowy trekking.
Wieczorną porą odbyła prezentacja wyprawy na Kamczatkę autorstwa Joli. Warto było wysłuchać tej opowieści. Pełna emocji i wrażeń przygoda. Gratulacje za profesjonalne przygotowanie.
Czy warto było ?
Każde spotkanie z nowymi ludźmi przynosi bardzo wiele sympatycznych chwil. Wymiana doświadczeń, opowieści sprawiają, że wiemy coraz więcej, o górach, świecie, o sobie…
Okazuje się, że są tu prawdziwi zapaleńcy, zakochani w górach, którzy każdy wolny czas przeznaczają na swoją pasję. Jesteśmy pełni podziwu dla tych ambitnych ludzi, którym nieobce są nawet Himalaje, a trekking tam, to prawdziwe wyzwanie. Grupa ma wielu aktywnych członków i wciąż się rozwija. Nieformalny klub ludzi pełnych pasji to gwarancja sukcesu.
Wszystkim naszym nowym i mniej nowym znajomym dziękujemy ze wspólnie spędzone radosne chwile. Warto było pobyć z Wami przez weekend. Niedługo zaprosimy Was do nas:)
Szczególne podziękowania dla „Królika” i „Groszka” za organizację.
Mariusz Noworól