Fundacja 4 Kontynenty
Kategorie
Eventy

Majówka pod żaglami 2024 – Fiku miku po Bałtyku, 7 edycja.

Majówka pod żaglami 2024

Majówka pod żaglami 2024 – „Fiku Miku po Bałtyku” , 7 edycja

Witaj na oficjalnej stronie Majówki Fundacji 4 Kontynenty 2024– Zaczynamy! Jak powiedział kiedyś Rabindranath Tagore: „Nie możesz przepłynąć morza stojąc na brzegu i wpatrując się w wodę”. Dlatego właśnie zapraszamy Cię do otwarcia się na nowe wyzwania i dołączenia do nas już dziś.

Każdy dzień na Majówce 2024 to niepowtarzalna przygoda, spotkanie z równie pasjonującymi ludźmi jak Ty oraz możliwość poczucia wiatru we włosach i słyszenia szumu morza. Razem z nami wyruszysz w niezapomniany rejs, stając się integralną częścią drużyny, zespołu, załogi – Ja, Ty, My.

Zapraszamy Cię na wspólne chwile, które spędzisz z nami, przemierzając mile po naszym małym bałtyckim oceanie. Dla wielu Bałtyk to jedynie morze, ale dla nas to prawdziwe wyzwanie. Z każdą minutą, z kolejną godziną, każdego dnia będziemy przemierzać świat, odkrywając nowe miejsca. Dołącz do nas już dziś, poczuj morską przygodę tak jak my. Stań w szeregu ludzi, którzy pragną, abyś był z nami. Nie pozwól, by ta niepowtarzalna przygoda ominęła Cię. Bądź uczestnikiem historii, w której główną rolę odegrasz Ty.

 

Majówka pod żaglami 2024 - informacje

Informacyjnej siódmej edycji największej żeglarskiej majówki w Polsce – „Fiku miku po Bałtyku” 2024! Zapraszamy do uczestnictwa w tej wyjątkowej przygodzie, która rozpocznie się 27 kwietnia 2024 o godzinie 16.00 i potrwa do 4 maja 2024 do godziny 10.00.

Podążając kursami Gdańsk, Polska – Karlskrona, Szwecja – Dania – Bornholm – Allinge, Gdańsk, Polska przeniesiemy się w magiczny świat Bałtyku, pełen niespodzianek i morskich wyzwań. Historia trasy pokazuje, że kierunek Bornholm wielokrotnie był naszym celem, jednak zawsze stanowiła przeszkodę nieprzychylna pogoda. Mamy nadzieję, że tym razem Neptun będzie łaskawy, a nowa trasa pozwoli nam dotrzeć do zamierzonego celu.

W chwilach, gdy w porcie zapada zmrok, wiatr cichnie w wantach, a pod pokładami jachtów rozbrzmiewają morskie opowieści, wyruszymy w tę niezwykłą podróż. Kilka jachtów z załogami Fundacji 4 Kontynenty opuści port 27 kwietnia 2024, płynąc w ciemności nocy, podążając szlakiem świateł znaków nawigacyjnych i latarni morskich ku wschodzącemu słońcu. Jacht za jachtem, do następnego portu. Gdy słońce wzejdzie na niebie, ląd zostanie daleko za rufą, a dookoła rozpościerać się będzie bezkresne morze, a białe żagle przyjaciół ze wspólnej wyprawy stworzą niezapomniany widok. Razem będziemy długo przemierzać fale, ciesząc się każdą chwilą. To właśnie tak rozpocznie się nasza majówkowa przygoda, do której serdecznie zapraszamy Ciebie! Dołącz do nas i bądź częścią tego niezwykłego żeglarskiego wydarzenia!

Majówka pod żaglami - kapitanowie

Zapraszamy Cię serdecznie na Majówkę pod Żaglami 2024, gdzie sekrety żeglarstwa stają się fascynującą przygodą, dostępną dla każdego! Niezależnie od tego, czy jesteś nowicjuszem, który pierwszy raz stawia stopę na morzu i pragnie odkryć tajniki żeglarstwa, czy też doświadczonym morskim wilkiem, który już skosztował uroków wielu przygód – u nas znajdziesz miejsce dla siebie.

Bezpieczeństwo naszych załóg jest naszym priorytetem, dlatego też dołączając do nas, otrzymasz wsparcie i naukę pod czujnym okiem doświadczonego kapitana. Nie musisz obawiać się braku doświadczenia – nauczymy Cię podstaw żeglowania, a kapitanowie jachtów będą czuwać nad bezpiecznym przebiegiem rejsu. Bez względu na to, czy wiesz, jakich przyborów potrzebujesz, czy nie, chętnie podzielimy się wskazówkami, co zabrać na pokład oprócz dobrego humoru.

Nasz zespół kapitański budowany jest na bazie wieloletnich morskich doświadczeń zdobytych podczas żeglugi na różnych akwenach świata. Przygotuj się na inspirujące opowieści, dzięki którym poczujesz magię morza i zrozumiesz, co się dzieje, gdy wiatr zaczyna mocniej wiać. Dołącz do nas na Majówce pod Żaglami 2024 i doświadcz przygody, która z pewnością zostanie w Twojej pamięci na zawsze!

"Fiku miku po Bałtyku" - Cel rejsu

Majówka pod Żaglami 2024 to nie tylko rejs, to podróż pełna ciekawości, odkryć i niezapomnianych chwil. Naszym celem w tegorocznej majówce jest eksploracja uroków Szwecji, a konkretnie malowniczej Karlskrony oraz urokliwej wyspy Bornholm. Chociaż Bornholm już wielokrotnie gościliśmy w naszych żeglarskich wyprawach, to zawsze pozostaje on nieodkrytym miejscem w porcie Allinge.

Tegoroczny cel to nie tylko wyjątkowa okazja do powrotu na Bornholm, ale również pierwsze kroki w przystani Allinge, której dotychczasowe próby w maju były bezskuteczne. Mamy nadzieję, że Neptun, wraz z łaskawym wiatrem, będzie naszym sojusznikiem, kierując naszymi żaglami we właściwym kierunku.

Dołącz do nas na Majówce pod Żaglami 2024 i razem odkrywajmy nowe horyzonty, podbijając fale Bałtyku w poszukiwaniu niezapomnianych przygód. Czekają nas fascynujące miejsca, niezwykłe krajobrazy, a każdy moment na pokładzie jachtu to szansa na odkrycie nowego zakątka świata morskich przygód. Wyruszmy razem w tę pełną emocji i wspomnień podróż, której bohaterem możesz być również Ty!

 

Rejs majówkowy 2024 - dzień po dniu

Zbiórka od godziny 13.00 27 kwietnia 2024 sobota 

  • 15:00 Zbiórka uczestników przy jachtach 
  • 16:00 Odbiór jachtów przez skipperów. Zaopatrzenie jachtów ształowanie – zapoznanie się z jachtami 
  • 19:00 Spotkanie organizacyjne 
  • 20:00 Wyruszamy do Karlskrony lub Allinge ( czynnik decydujący warunki meteo ) 

29 kwietnia 2024 

  • 13.00 – około trzynastej  powinnismy zacumować w  Karlskronie   
  • 15.00 – spędzamy czas aktywnie  ( Muzeum Morskie, Wyspa Aspo  i inne wycieczki )
  • 18.00 –  poznajmy się  czyli integracja i gramy na tym co mamy.

30 kwietnia 2024

  • 09.00 – wyjście z portu  Karlskrona w kierunku Bornholm, Allinge ( zależne od warunków meteo)
  • 24.00 –  cumowanie w porcie  Allinge

1 maja 2024

  • 10.00 –  wycieczki po wyspie Bornholm
  • 16.00 – wyjście w kierunku portu Hel 

3 maja 2024 ( bliżej terminu powiadomimy Was jak ten dzień będzie wyglądał )

  • 03.00 – wejście do portu Hel
  • 13.00 – wyjście z portu Hel do Gdańska
  • 17.00 – wejście do mariny końcowej Gdańsk

4 maja 2024  ( bliżej terminu powiadomimy Was jak ten dzień będzie wyglądał )

  • 10.00 – opuszczenie jachtów  i zakończenie majówki ( ten dzień może ulec zmianie na późniejsze godziny, bliżej miesiąca maja poinformujemy Was o zmianie jeśli zaistnieje.
*Trasa może ulec zmianie ze względu na warunki meteorologiczne. Zaproponujemy Wam trasę alternatywną, której cechą będzie dużo żeglowania i niewiele portowania. Staż to około 90 godzin żeglarskich. Dni 3 i 4 maja mogą ulec zmianie; wszystko zależy od decyzji czarterowni, czy wyrazi zgodę na nasze późniejsze przybycie. Cała trasa na odcinku Gdańsk – Karlskrona – Allinge – Gdańsk jest przeliczona do minimalnej prędkości 4 węzłów.

Jachty którymi popłyniemy

Mamy już dokonaną rezerwację na start kilku jachtów na Majówkę pod Żaglami 2024. W miarę rosnącego zainteresowania planujemy zwiększyć liczbę dostępnych jachtów. Każdy z uczestników ma możliwość indywidualnego wyboru jachtu oraz kapitana.

Koszty uczestnictwa wynoszą 1591 zł i obejmują:

  • Czarter jachtu
  • Ubezpieczenia kaucji za jacht (pakiet pełne ubezpieczenie bez wkładu własnego)
  • Gaz do kuchenki
  • Sprzątanie jachtu po rejsie 
  • Prysznice w marinie końcowej
  • Szkolenie żeglarskie
  • Koszulka rejsowa 

Rejs ma charakter stażowy, co oznacza, że każdy uczestnik będzie pełnił wachty i wykonywał polecenia kapitana. Po zakończonym rejsie, każdy uczestnik otrzyma opinię, która będzie honorowana przez Polski Związek Żeglarski. Warto podkreślić, że Żeglarska Majówka po Bałtyku 2024 ma charakter non-profit i jest realizowana w ramach celów statutowych Fundacji 4 Kontynenty.

Koszty nie obejmują:

  • Kasy jachtowej, która obejmuje prowiant, paliwo i opłaty portowe około 150 zł – 200 zł  osoba  (ustala załoga jachtu)
  • Wydatków własnych

Zapraszamy do udziału w tej niezwykłej morskiej przygodzie podczas Majówki pod Żaglami 2024. Dołącz do nas, zdobądź doświadczenie żeglarskie i wspólnie odkrywaj Bałtyk na pokładzie wybranego przez siebie jachtu!

Jachty biorące udział w Żeglarskiej Majówce – „Fiku Miku Po Bałtyku 2024” 

Jacht 4 kabinowy  SY Abeba  – Kapitan Ryszard Skura
●●●●●●●●   (zajęte wolne)

Jacht 4 kabinowy  Bawaria 45  SY Tetras  –  skipper Krzysztof Komar
●●●●●●●   (zajęte wolne)

Jacht 5 kabinowy Bawaria 50 SY Blue Velvet – skipper Andrzej Zapart

●●●●●●●●●●  (zajęte wolne)

Jacht 5 kabinowy Delphia 47 SY Yachting – skipper Wojciech Bohatkiewicz
●●●●●●●●●   (zajęte wolne

Dokładamy jeszcze 1 jacht 
Jacht 5 kabinowy Bawaria 51  SY Wild Horse – skipper Ryszard Wyka
●●●●●●●●●● 

Jacht 4 kabinowy Elan 45 SY Maui – jacht wycofany ze względu na awarię z dnia 03.04.2024
●●●●●●●●   (zajęte wolne)

Zapraszamy na inne nasze rejsy organizowane w ramach Fundacji 4 Kontynenty 

Zapisy do załogi.

    Kategorie
    Eventy

    Grecja 2024 – Zatoka Sarońska

    Zapraszamy do odkrycia niezwykłego miejsca, które staje się coraz bardziej popularne wśród miłośników żeglarstwa – Grecja 2024, Zatoka Sarońska. Ta urokliwa zatoka oferuje nie tylko spokojne wody do żeglowania, ale także mnóstwo atrakcji do zwiedzania.

    Rejs w Grecji 2024, Zatoka Sarońska to niepowtarzalna okazja, by połączyć chill na wodzie z fascynującymi przygodami na lądzie. W okolicy znajduje się wiele malowniczych miejsc, które zachwycą miłośników natury i historii. Od antycznych ruin po urokliwe miasteczka, Zatoka Sarońska ma wiele do zaoferowania.

    To świetne miejsce, gdzie można spokojnie żeglować i jednocześnie sporo zobaczyć. Rozkoszuj się błękitem Morza Egejskiego i ciesz się niezapomnianymi chwilami na pokładzie swojego żaglowca. Nie przegap okazji, by odkryć piękno Grecji, Zatoka Sarońska czeka na Ciebie!

    Oto krótka historia miejsc które odwiedzimy: Methana, Poros , Hydra, Aegina

    • Methana: Methana to mała wyspa w Zatoce Sarońskiej, znana z pięknych krajobrazów, gorących źródeł i malowniczych wiosek. To idealne miejsce na relaks w spokojnej atmosferze.

    • Poros: Poros to urokliwa wyspa oddzielona od Peloponezu wąską cieśniną. To miejsce, gdzie można cieszyć się widokiem tradycyjnych domów i plaż, a także odkrywać fascynującą historię i kulturę.

    • Hydra: Hydra to kolejna urokliwa wyspa Morza Egejskiego, słynąca z braku samochodów i charakterystycznego, kamienistego wybrzeża. Spacer po wąskich uliczkach i obserwowanie malowniczych widoków to tutaj prawdziwa przyjemność.

    • Aegina: Aegina to popularna wyspa, która znajduje się zaledwie kilka kilometrów od Aten. To miejsce, gdzie można odkrywać zabytki, relaksować się na pięknych plażach i degustować słynne pistacje, które są lokalnym przysmakiem.

    Każde z tych miejsc ma swój niepowtarzalny urok i wiele do zaoferowania turystom, od pięknych plaż po bogatą historię i kulturę. To idealne destynacje dla tych, którzy pragną odkrywać uroki greckiego archipelagu.

    Grecja Zatoka Sarońska

    Nasz niezwykły rejs w Grecji startuje 7 września 2024 roku z mariny Alimos, położonej w sercu Aten. To miejsce, które ma swoją unikalną atmosferę i zapiera dech w piersiach widokiem na Morze Egejskie. Gotowi na przygodę?

    Wyruszymy na pokładzie komfortowego jachtu Bavaria Cruser 46, który zapewni nam wygodną podróż po wodach greckiego archipelagu.

    Cała przygoda potrwa do 14 września, kiedy to wrócimy do mariny Alimos, bogatsi w niezapomniane wspomnienia i doświadczenia. 

    Grecja Zatoka Sarońska - Ateny

    Dzień 1 (Sobota, 7 września) – Marina Alimos

    Rozpoczynamy naszą przygodę w Marina Alimos, jednym z najpiękniejszych portów w Atenach. Co czyni ten dzień wyjątkowym? Już około godziny 13.00 będziecie mieć dostęp do naszego  jachtu Bavaria Cruser 46, co wcale nie jest normą w sezonie. To znaczy, że możecie rozpocząć swoją przygodę morska wcześniej niż się spodziewaliście.

    Mamy dwie opcje na start. Jeśli jesteście gotowi na od razu rozpoczęcie przygody, proponujemy szybkie zakupy i załadowanie zaopatrzenia na pokład jachtu. Po wszystkich przygotowaniach wyruszamy jeszcze tego samego dnia w kierunku Methany, która czeka na nas na początek. Z pięknymi widokami, gorącymi źródłami i spokojem z pewnością szybko zakochacie się w tym miejscu.

    Jeśli jednak po podróży do Grecji potrzebujecie chwili na odprężenie, możemy zostać w marinie i odpocząć po podróży. Wtedy wyruszymy następnego dnia rano, około godziny 09.00, gotowi na pełną przygodę na wodach Grecji, Zatoka Sarońska.

    Nie ważne, którą opcję wybierzecie, ten pierwszy dzień będzie pełen ekscytujących perspektyw i zapowiada niezapomnianą przygodę na naszym jachcie. 

    Grecja Zatoka Sarońska - Methana

    Dzień 2 (Niedziela, 8 września) – Z Alimos do Aeginy i dalej na Methanę

    Nasz rejs w Grecji 2024, Zatoka Sarońska, rozpoczyna się pełną parą! Dzisiaj, w niedzielę, 8 września, wyruszamy z przepięknej mariny Alimos. Mamy przed sobą około 20 mil morskich, które dzielą nas od uroczego celu.

    Jednak w trakcie naszej trasy zatrzymamy się na krótką kąpiel w malowniczej zatoce na wyspie Aegina, aby orzeźwić się w błękicie Morza Egejskiego. Wybór naszej trasy zależeć będzie od warunków wiatrowych, ale bez względu na to, zapewniamy niezapomniane widoki i chwile relaksu.

    Po przybyciu na Methanę proponujemy wybrać się do dobrze nam znanej, greckiej rodzinnej tawerny, której specjalnością są niesamowite dania. Co wyróżnia to miejsce? Przed zamówieniem, każdy z Was będzie miał okazję zasmakować kilku potraw, aby wybrać te, które najbardziej Was kuszą.

    Po obfitym posiłku warto wybrać się na relaksujący spacer po okolicy i chwilę wypoczynku na jednej z uroczych plaż. A gdy zapadnie zmrok, czeka na nas niezapomniane przeżycie – gorące źródło, które rozgrzeje nasze ciała i doda uroku naszym wieczornym chwilom.

    Ten dzień jest pierwszym krokiem w niezapomnianej przygodzie. Gotowi na więcej wrażeń? Grecja, Zatoka Sarońska, czeka na nas!

    Grecja Zatoka Sarońska - Poros

    Dzień 3 (Poniedziałek, 9 września) – Z Methany na wyspę Poros

    Kolejny dzień naszej wyprawy po Grecji, Zatoce Sarońskiej, zapowiada się równie fascynująco! Dziś, w poniedziałek, 9 września, opuszczamy urokliwą Methanę i kierujemy się w stronę malowniczej Wyspy Poros, od  której dzieli nas zaledwie 6 mil morskich.

    Oczywiście, nie może zabraknąć kąpieli w błękitnych wodach Morza Egejskiego, zanim dotrzemy do naszego celu. Tutaj macie wybór: możemy stanąć w porcie, ale w sezonie jest to miejsce bardzo popularne wśród żeglarzy, więc trzeba być wcześniej, aby znaleźć miejsce. Alternatywnie, możemy zdecydować się na zakotwiczenie, co daje nam swobodę wyboru lokalizacji noclegu.

    Sama wyspa Poroś ma wiele do zaoferowania. Niezależnie od tego, czy zatrzymamy się w porcie czy na kotwicy, odwiedzimy lokalną tawernę prowadzoną przez  Dimitra. To doskonałe miejsce na degustację greckich smakołyków i spędzenie wieczoru w przyjemnej atmosferze.

    Jeśli jednak zdecydujemy się na zakotwiczenie, to kolejnego dnia musimy podpłynąć do portu, aby uzupełnić zapasy wody, ponieważ przed nami wizyta na  Hydra. Czekają nas kolejne niezapomniane chwile na wodach Grecji, Zatoka Sarońska, i kontynuacja naszej przygody!

    Grecja Zatoka Sarońska - Hydra

    Dzień 4 (Wtorek, 10 września) – Z Poros na Hydrę

    Dzisiejszy dzień zapowiada się jako jeden z tych, które pozostaną w naszej pamięci na zawsze. Wtorek, 10 września, to czas, aby opuścić uroczą Poros i wyruszyć w kierunku magicznej Hydry, która znajduje się 12 mil morskich od naszego obecnego położenia.

    Hydra to miejsce pełne tajemnic i uroku, które trudno zrozumieć na pierwszy rzut oka. Jednak każdy z nas chce odwiedzić to niezwykłe miejsce, które jest unikalne w wielu aspektach.

    Lokalny port na Hydrze bywa utrapieniem dla wielu żeglarzy, a dostępne miejsca szybko znikają. My mamy jednak sprawdzone rozwiązanie – Zatokę Mandraki. Stąd do centrum Hydry można dostać się krótkim spacerem lub korzystając z wodnej taksówki. Dzięki temu rozwiązaniu zachowujemy pełną elastyczność w organizacji naszego dnia.

    Jeśli planujecie przybyć na Hydrę wcześniej, warto zająć dogodne miejsce na cumowanie jachtem do skał lub po prostu rzucić kotwicę. Jednak pamiętajcie, że aby udać się na Hydrę, muszą panować korzystne warunki meteorologiczne. Zazwyczaj tak jest, ale przy silnych wiatrach z północy, może się okazać, że będziemy musieli pominięć to miejsce na rzecz innego portu. Alternatywnie, z Poros możecie wybrać się promem na Hydrę i również nim wrócić.

    Hydra jest miejscem pełnym historii, uroku i tajemnicy. Dlatego mimo pewnych trudności w dostępie, warto doświadczyć jej magicznej atmosfery. Gotowi na to niezapomniane przeżycie w Grecji, Zatoce Sarońska?

    Grecja Zatoka Sarońska - Aegina Perdika

    Dzień 5 (Środa, 11 września) – Z Hydry na Aeginę, Port Perdika

    Nowy dzień naszej niesamowitej przygody w Grecji, Zatoce Sarońskiej! W środę, 11 września, opuszczamy uroczą Hydrę i wyruszamy w kierunku popularnej Aeginy, dokładniej do portu Perdika. Nasza trasa liczy około 20 mil morskich.

    Port Perdika to kolejne miejsce, które przyciąga tłumy żeglarzy, ale środek tygodnia, nawet w sezonie, często pozwala znaleźć dostępne miejsce lub zacumować na kotwicy. Warto jednak pamiętać, że po wizycie na Hydrze musimy uzupełnić zapasy wody w zbiornikach jachtu.

    W Perdika można spędzić czas w pełnym chilloutowym nastroju. Dla tych, którzy chcą odkryć więcej, polecamy wyruszyć w głąb wyspy. W porcie znajduje się wiele tawern, gdzie po zachodzie słońca życie zaczyna nabierać tempa. Rano warto odwiedzić lokalnego rybaka i zakupić świeże ryby, które później możecie przyrządzić na pokładzie jachtu.

    Port Perdika to idealne miejsce na relaks i odkrywanie lokalnej kultury. To kolejny niezapomniany dzień w naszej podróży po Grecji, Zatoce Sarońskiej, pełen wyjątkowych doświadczeń i smaków.

    Grecja Zatoka Sarońska - Aegina Agia Marina

    Dzień 6 (Czwartek, 12 września) – Z Perdiki  w kierunku Agia Marina

    Kolejny fascynujący dzień naszej wyprawy w Grecji, Zatoce Sarońskiej! Dzisiaj, w czwartek, 12 września, opuszczamy port Perdika i udajemy się do kolejnego portu na wyspie Aeginie, a mianowicie do Agia Marina. Ten uroczy port mieści się w malowniczej zatoce, która zachwyca dużą plażą i mnóstwem przestrzeni na spędzenie relaksującego dnia w pełnym chilloutowym nastroju. Nasza trasa liczy około 8 mil morskich.

    Agia Marina stanowi doskonałą bazę wypadową na ostatni etap naszej podróży w kierunku Aten, ale o tym szczegółowo później. Warto dodać, że w 2023 roku otwarto tu całkiem nowy pomost, choć wciąż brakuje dostępu do prądu i wody. Jednak planuje się, że ta sytuacja zmieni się w 2024 roku, co z pewnością ułatwi życie żeglarzom, o czym dowiemy się na początku sezonu.

    Port Agia Marina ma swoją charakterystykę wiatrową i jest otwarty na wiatry z południa. W przypadku silnych wiatrów z tej strony, będziemy musieli rozważyć alternatywny port. Jednak nie brakuje opcji, i mamy wiele możliwości wyboru.

    Agia Marina to miejsce, gdzie można cieszyć się pięknem greckiej przyrody i spędzić czas na relaksie. To kolejny krok w naszej niezapomnianej podróży po Grecji, Zatoce Sarońskiej, pełen niesamowitych miejsc i emocji.

    Grecja Zatoka Sarońska - kierunek Ateny

    Dzień 7 (Piątek, 13 września) – Powrót do Mariny Alimos

    Nadszedł czas na nasz przedostatni dzień w Grecji, Zatoce Sarońskiej. W piątek, 13 września, możliwie najwcześniej rano opuścimy urokliwe Agia Marina i udamy się w kierunku mariny Alimos. Jednak musimy być świadomi, że to nadal  jest wysoki sezon, i około 13:00 wielu żeglarzy zamierza wejść do portu na procedury check-out, co oznacza, że w samej marinie będzie panować spore zamieszanie.  Nasza trasa liczy około 12 mil morskich.

    My jednak, jako doświadczeni żeglarze, chcemy uniknąć takiej sytuacji. Ale nie martwcie się, ten dzień możemy spędzić zupełnie inaczej niż poprzednie dni. Po dotarciu do mariny i zacumowaniu na swoim miejscu mamy dwie możliwości:

    • Udać się na lokalny deptak w okolicy mariny, gdzie można odpocząć na plaży, spacerować i cieszyć się atmosferą nadmorskiego kurortu.

    • Zdecydować się na zwiedzanie Aten, które to miasto oferuje wiele atrakcji kulturalnych i historycznych. Możemy odwiedzić starożytne ruiny, muzea i inne miejsca, by poznać grecką historię i kulturę.

    Wieczorem, tradycyjnie, udajemy się do lokalnej tawerny, gdzie czekają na nas wyśmienite dania greckie. Tu także mamy kilka sprawdzonych opcji: kolacja na plaży obok mariny,  lub 1 km dalej   gdzie możemy skosztować  znakomite owoce morza. To przedostatni dzień naszej niezapomnianej podróży po Grecji, Zatoce Sarońskiej. Pełni wrażeń i doświadczeń, powracamy do mariny Alimos, ale nasze serca wciąż pozostają przy tych pięknych miejscach, które mieliśmy przyjemność odkryć. Grecja z pewnością zawsze będzie nas kusić, by wrócić i odkryć więcej jej uroków i tu Zapraszamy na rejs od 28 września do 5 lub 12 październik Grecja Sail & Trekking 2024

    Grecja Zatoka Sarońska - Ateny

    Dzień 8 (Sobota, 14 września) – Ostatnie chwile na jachcie

    Nadszedł dzień, który niestety kończy naszą niezapomnianą rejs po Grecji 2024, Zatoce Sarońskiej. W sobotę, 14 września, musimy opuścić nasz  jacht o godzinie 9:00 rano, co zazwyczaj jest standardowym czasem check-outu.

    Jednak nie ma powodu do smutku. Przed nami jeszcze kilka cudownych chwil. Po opuszczeniu jachtu możemy udać się do pobliskiej tawerny na pyszne śniadanie, aby zacząć dzień w dobrym nastroju. Następnie możemy wybrać się na plażę, by jeszcze raz nacieszyć się ciepłym słońcem i morzem oraz nabrać trochę energii.

    Niektórzy wykorzystują ten czas na czekanie na swój lot powrotny do domu, podziwiając ostatnie chwile w Grecji. Jednak są także tacy, którzy postanawiają zostać w Atenach jeszcze jeden dzień dłużej, by odkryć więcej z tego fascynującego miasta, które ma wiele do zaoferowania.

    To ostatnie chwile na naszym jachcie, ale to jednocześnie czas, który pozostawi w nas piękne wspomnienia. Grecja, Zatoka Sarońska, zawsze pozostanie w naszych umysłach, a te niezapomniane dni na morzu z pewnością będą nam towarzyszyć przez długi czas.

    Pierwszy termin 31 sierpnia 7 września 
    ●●●●●●●●   (zajęte wolne) 
    Drugi termin  7 września 14 września 
    ●●●●●●●●   (zajęte wolne) 

    Więcej informacji – napisz do nas

      Kategorie
      Eventy

      Listopadowe rejsy – Niedźwiedzie Mięso 2021

      Listopadowe rejsy

      Nasze rejsy w listopadzie mają już swoją historię, przez pięć lat próbowaliśmy dopłynąć z Gdańska do Tallinna i wrócić. Zawsze na drodze stawał nam Neptun który zawracał nas do najbliższego protu i trzymał jak więźniów w porcie. Czasem oczekiwanie na łaskę Neptuna trwa kilka dni. Do Tallinna oczywiście udało się nam dopłynąć dopiero w październiku 2018 roku. Z pięciu jachtów które wystartowały z Gdańska dotarły tylko trzy. Mam nadzieję że w tym miejscu już każdy zrozumiał że nie jest to łatwy rejs do realizacji.

      Niedźwiedzie mięso to większa skala trudności.

      Jaka będzie pogoda w listopadzie ? Na to pytanie dziś ciężko uzyskać odpowiedź, odpowiedź uzyskamy tuż przed rejsem i w trakcie jego realizacji. Będzie zimno, czasem deszcz a nawet śnieg szybko zapadająca noc zapewnie i mocniej powieje. Niedźwiedzie Mięso to rejs który wyciska z człowieka ostatnią kroplę energii. Poczujesz się jak w więzieniu jedzenie, wachta, spanie , jedzenie , wachta spanie i tak w kółko przez kilka dni, na horyzoncie portu brak.

      Kto może się wybrać na Listopadowe rejsy Niedźwiedzie Mięso 2021 ?

      Niedźwiedzie Mięso to rejs przeznaczony dla żeglarzy morskich którzy już posiadają doświadczenie w żegludze. Rejs jest trudny i bardzo wymagający. Spędzimy około 120 h. non stop na morzu. Do portu zawitamy na krótką chwilę lub wcale. Oczywiście jeśli warunki meteo na to wszystko pozwolą.

      Czym popłyniemy na ten długi a jednak krótki rejs ?

      Listopadowy rejs Niedźwiedzie Mięso 2021 odbędzie się jachtem Sifu of Avon. Sifu of Avon to stalowy kecz długości 44 stóp przystosowany do rejsów wyprawowych. Załoga będzie się składać z sześciu osób plus kapitan. Takie założenie jest celowe aby odbyć jak najwięcej wacht za dnia i w nocy w rożnych warunkach. Rejsy listopadowe pozwalają nabyć większego doświadczenia w prowadzeniu jachtu a to na pewno się przełoży na wasze umiejętności żeglugi po łatwiejszych akwenach na przykład w Grecji gdy wieje maltemi czy w Chorwacji wiatr Bora. Niedźwiedzie Mięso to rejs gdzie musisz swoje ego pozostawić na brzegu, jesteś na rejsie gdzie trzeba stworzyć prawdziwy team który się wspiera.

      Rejsy gdzie będzie dużo pływania mało portów.

      Będziemy wyruszać z mariny Gdańsk Górki Zachodnie i tez do do niej wracać. Kierunek naszej żeglugi dobierzemy do warunków meteo tak aby mieć możliwość bezpiecznego powrotu.
      Naszym celem będzie Szwecja i Bornholm lub kraje Bałtyckie Litwa, Łotwa, Estonia. Jest jednak jeszcze dodatkowa opcja popłynąć jak najdalej np. Kopenhaga, Turku lub prawdziwe chellenge do Flekkefjord w Norwegii. W tym celu załoga pierwszego etapu musiała by wyrazić zgodę na wymianę załogi w Świnoujściu z wariantem Kopenhaga, w Goteborg z wariantem Flekkefjord , Turku z wariantem powrotu do Gdańska..

      Termin pierwszy
      30 października 6 listopada
      ●●●●●●   (zajęte wolne)
      Gdańsk – gdzie wiatr poniesie – Gdańsk
      lub wariant za zgodą załogi.
      Gdańsk – Świnoujście
      Gdańsk – Goteborg
      Gdańsk – Turku

      Termin drugi
      6 listopada 13 listopada

      ●●●●●   (zajęte wolne)
      Gdańsk – gdzie wiatr poniesie – Gdańsk
      lub za zgodą załogi pierwszego etapu
      Świnoujście – Kopenhaga – Gdańsk
      Goteborg – Flekkefjord – Gdańsk
      Turku – Gdańsk

      Rejs jest całkowicie non profit – pomagamy armatorowi jachtu przetrwać okres Covidowy.  Ze względu na charakter rejsu bardzo prosimy o kontakt telefoniczny lub e mail.
      Mariusz  Noworól 
      tel +48 696914676
      e-mail mariusz (at) 4kontynenty.pl

      Kategorie
      Eventy

      Rejs w Grecji Sail & Trekking 2021

      Rejs w Grecji po Morzu Jońskim zaczynamy na wyspie Leukada, która sama w sobie jest swoistym centrum aktywnego wypoczynku. Białe wybrzeże i turkusowa woda, duże klify i bardzo ciekawa przyroda. Wybrzeże jest usiane majestatycznymi górami, wodospadami, wąwozami oraz zatokami. Tej wyspie poświęcimy trochę więcej czasu z dwóch powodów: znajduje się na naszej mapie jako rozpoczęcie rejsu jak i w drodze powrotnej do mariny popłyniemy wzdłuż jej wybrzeża. Ciekawe punkty wyspy to: zamek Agia Mavra, klasztor Feneromani, Nidri, wodospady Domossari, Wąwoz Melissas z lasem Skaron oraz dla chętnych Sivota, która jest tak zwana imprezownią. Wyspę można zwiedzić w jeden dzień samochodem lub poprzez trekking odkrywając ciekawe zakątki, których nie brakuje oraz jachtem od plaży do plaży.

      Termin rejsu 02 do 16 października 2021, trzy jachty.

      Niedziela 

      Wyruszymy z mariny Lefkas do portu Nidri odległej od naszej mariny kilka mil. Będzie to moment, kiedy każdy z nas zapozna się z jachtem i dowie się jak pomagać skipperowi przy manewrach portowych.

      Rejs w Grecji Sail & Trekking
      Rejs w Grecji Sail & Trekking

      Cicha mała wyspa Maganisi

      Poniedziałek – czas na trekking.

      Meganisi, tutaj turystka jest słabo rozwinięta, dzięki czemu wyspa zachowała swój dziki charakter. Nie ma tu żadnych zabytków do zwiedzania, ale jest to bardzo ciekawe miejsce na trekking. Miasteczka zachowały swój typowo Grecki charakter. Mieszkańcy często przebywają przed swymi białymi domkami witając Was po grecku „yasu”.
      Wyspa jest oazą ciszy i spokoju, jest mała i przez to wszędzie słychać szum morza
      . Głównym portem i zarazem stolicą wyspy jest miasto Vathi. Ciekawostką jest jaskinia Papanikolis Cave, w której jak legenda mówi, że podczas II wojny światowej ukrywał się w niej okręt podwodny. Jaskinia jest dostępna tylko od strony wody, my mamy przecież jacht i pontony – więc nic nie stoi na przeszkodzie, aby tam zajrzeć. Plaże na wyspie są kamienisto – żwirowe, ale nie znajdziecie tu tłumów turystów. Uwaga – na wsypie jest preferowana gotówka!

      W zależności od wiatrów w drodze na Itakę możemy odwiedzić wyspę Kastos

       

      Wyspa Odyseusza trekking czy plaża?

      Wtorek

      Itaka – to królestwo Odyseusza. Atrakcji do zwiedzania na tej mitycznej wyspie nie brakuje, ślady starożytnych mieszkańców tej wyspy znajdziemy na każdym kroku. Lista zabytków jest bardzo długa. Plaże i zatoczki na tej wyspie są naprawdę wyjątkowe, nie wspominając o malowniczych wioskach i zapachu potraw z portowych tawern. Miejsce jest dość popularne turystycznie i dobrze do tego przygotowane. Znajdziemy tu bardzo ciekawe zabytki, ale też wzgórza, na które można powędrować pieszo. Takimi ciekawymi miejscami są: Stavros, wzgórze Pilikata, gdzie podobno urzędował Odyseusz, miejscowość Exogi i niedaleko Agios Athanasios. Ponadto Frikes – wioska rybacka, Kioni, Anogi. Wyspę też warto objechać samochodem i zobaczyć to, czego nie ujrzymy podczas pieszej eksploracji.

      Dzikość i natura w sam raz na trekking

      Środa

      Kefalonia o tym miejscu można by się rozpisywać długo, trafnym określeniem będzie jednak: dzikość i natura.

      Kafalonia port Sami jaskinie Melissani i Drogarati. W jaskini Melissani można sobie popływać łódką, podróżnicy określają to miejsce jako jedno z najciekawszych na wyspie. W jaskini znajduje się jezioro, które mieni się barwami turkusu. Natomiast druga jaskinia Drogarati słynie ze świetnej akustyki, dlatego od czasu do czasu są w niej organizowane koncerty i inne wydarzenia kulturalne. W jaskini znajduje się taras królewski, z którego można oglądać mieniące się stalaktyty i stalagmity.

      Rejs w Grecji Sail & Trekking

      Kurs na Zakynthos

      Czwartek

      Kefalonia. W kolejnym etapie interesuje nas miejscowość Póros, w której to zrobimy sobie przystanek w drodze na Zakynthos. Wróćmy jednak do Póros – wioska, która zachwyca swoją nienaruszoną przyrodą. W okolicy są doliny, a w zatokach można spotkać żółwie i foki. Miejscowość jest zlokalizowana na stokach góry Altros. Miejsce to jest otoczone zielenią drzew i błękitem morza. Położenie miejscowości zachęca do trekkingu jak i do wszelakich sportów wodnych. Na Kefalonię jeszcze wrócimy w drodze powrotnej z Zakynthos.

      Rejs w Grecji Sail & Trekking
      Rejs w Grecji Sail & Trekking

      Dwa dni na trekking po Zakynthos

      Piątek – Sobota półmetek rejsu w Grecji po Morzu Jońskim

      Zakynthos. O tym miejscu chyba każdy słyszał, gdyż jest dość popularnym miejscem wypoczynku wśród wielu turystów. Samo miejsce kusi widokami, plażami i lazurowym morzem. Wyspa jest znana z Zatoki Wraków, Błękitnych Grot, do których zajrzymy. Plaże wyspy są naturalnym siedliskiem żółwi i fok.

      Miejsca, które zwiedzimy: Muzeum Bizantyjskie, ruiny Zamku, Kościół Dionizosa, Muzeum Solomosa, Błękitne Groty, Porto Limnionas, Przylądek Keri, Groty Keri, Wyspa Marathonisi, wioska Exo Hora oraz liczne plaże.

      Z Zakynthos udamy się ponownie na Kefalonię do zupełnie innego miejsca. Mamy do wyboru dwie trasy: wzdłuż zachodniego wybrzeża wyspy Zakynthos zatrzymując się na noc w zatoce, by rankiem ruszyć w dalszą drogę do portu docelowego wschodnim wybrzeżem przez Blue Caves. Najlepszą opcją będzie dostosowanie warunków meteo do trasy. Jedno jest pewne – na Zakynthos spędzimy dwa niesamowite dni.

      Kafalonia wyruszamy na trekking

      Niedziela

      Kafalonia port Argostoli to duże miasto na wyspie, które mieści się pośród zielonych wzgórz i morza. Na spacer warto wyruszyć wczesnym rankiem, kiedy to rybacy wrzucają resztki rybne do wody i wówczas pojawiają się licznie żółwie zachęcone łatwym śniadaniem . Wszechobecne palmy i brukowana promenada kusi, by wybrać się ma wędrówkę w dalsze części miasta. Oczywiście warto tu zrobić zakupy w lokalnym warzywniaku, czy też w lokalnej piekarni przed dalszym rejsem. Z Agistroli warto się wybrać do Parku Narodowego Góry Ainos lub do naturalnego Ogrodu Botanicznego w cieniu gaju oliwnego, w którym znajduje się jezioro.

      Plażą Mytros
      Fiskardo

      Poniedziałek – Wtorek dwa dni na trekking i plaże 

      Kafalaonia port Fiskardo. Z Argistroli do Fiskardo czeka nas dość długa droga około 40 NM. Możemy ją pokonać dzieląc trasę na dwa odcinki, czyli po około 5 h żeglugi każdy.

      W zależności od warunków meteo, drogę tę możemy pokonać na dwa sposoby. Płynąć zachodnim wybrzeżem wyspy i odwiedzając dwa punkty: plaża Mytros i Assos z noclegiem w jednej z zatok (o ile meteo pozwoli do miejsca noclegu). Następny dzień wizyta na dwóch bardzo ładnych plażach i noc w malowniczej wiosce Fiskardo. Drugi wariant z przepłynięciem wschodnim wybrzeżem około 52 NM i noclegiem po 20 NM na kotwicy w jednej z zatok i następny dzień do Fiskardo.

      Miejsca w których będziemy.

       

      Leukada nowe miejsca

      Środa
      Leukada port Vasiliki jest to drugie co do wielkości miasto wyspy, w których zachowały się tradycyjne greckie domy. Duża ładna plaża umili nam czas odpoczynku ale i sama miejscowość zachęca aby zajrzeć dalej. Najlepszą wycieczką chyba będzie wybrać się na zachód słońca, który znajduje się po przeciwnej stronie zatoki. Tuż po zachodzie słońca w zatoce zrywa się termiczny wiatr i na wodzie pojawiają się goście z deskami i spadochronem. Jednak chyba ciekawszą propozycją będzie zdobycie szczytu Savrota 1182 n.p,m.

      Czwartek

      Leukada port Peregali, raczej pasuje tu określenie porcik, z którego rozpościerają się malownicze widoki na sąsiednie wyspy Madouri, Skorpios, Skorpidi i Sparti. Klimatyczne i ciche miejsce pełne zieleni i plaży wzdłuż wybrzeża. Jeśli okaże się, że nie ma dla nas miejsca w porcie, staniemy w Nidri, która jest tuż obok lub na kotwicowisku jednej z wymienionych wysp.

      .

      Lefkada plaża
      Rejs w Grecji Sail & Trekking

      Piątek.

      Jesteśmy na ostatniej prostej, mamy dosłownie kilka mil do mariny Lefkas, w której zakończymy rejs. Będziemy w niej około godz. 12.00 lub 13.00 tak, aby spokojnie przygotować jachty do zdania, a my zaś mamy możliwość wyruszenia na piesze wędrówki po północnej części wyspy i do zajrzenia w miejsca, w których jeszcze nie byliśmy.

      Koniec rejsu, następny za rok

      Sobota – Kończymy rejs .

      W sobotni ranek o godzinie 10.00 opuszczamy jachty i możemy kierować się do Aten. W Atenach możemy zostać na jeden dzień i w niedzielę razem wrócić do Polski.

      Relacja z rejsu w Grecji będzie dostępna na naszym blogu. Ponieważ jest to dla nas nowy akwen do poznania postaramy się codziennie umieszczać informację z nowego miejsca.

      Skipper czyli kierowca twojego jachtu.

      Jachty po Morzu Jońskim poprowadzą : 

      Zespół skipperów Mariusz Główka skipper i podróżnik

      Mariusz Głowka

      Autor kilkudziesięciu artykułów o tematyce żeglarskiej opublikowanych w miesięczniku „Żagle” oraz książek: „Poradnik żeglarski” i Astronawigacja krok po kroku”.

      Jestem żeglarzem uniwersalnym. Żegluję po wielu akwenach, od Wisły po ocean. Dwukrotnie przepłynąłem Atlantyk, ze wschodu na zachód i z zachodu na wschód. Ale uwielbiam też relaksowe żeglowanie po Mazurach moją łódką „Szaman3”. Bakcyl żeglowania dopadł mnie w 1988 roku i zawsze wszystkich ostrzegam, to choroba na którą nie ma antidotum. Trzyma do końca życia. A mówiąc już serio, to żeglowanie jest dla mnie najfajniejszym sposobem spędzania urlopu i generalnie wolnego czasu. Pozwala poznawać świat i co najważniejsze, wspaniałych ludzi

      Wojtek Bohatkiewicz

      Żeglarstwo stało się jego pasją od pierwszego rejsu, po którym w ciągu roku zrobił uprawnienia na Patent Żeglarza Jachtowego. Dwa lata później dorobił się Patentu Sternika Morskiego. Pierwsze rejsy morskie odbywał na Bałtyku. Od kilku lat jest instruktor żeglarstwa na Mazurach, gdzie stara się przekazać swoją pasję nowym adeptom żeglarstwa. Fan rekreacyjnego kolarstwa i łucznictwa, który lubi czasem przejść się po górach.

      Wojciech Bohatkiewicz podróżnik instruktor
      Mariusz Noworól podróżnik i skipper

      Mario Mariusz Noworól

      Zapalony podróżnik, żeglarz, rowerzysta. -Z pasją angażuję się w projekty, które pomagają innym rozbudzać ciekawość świata. Marzę, aby razem z Fundacją, wielu młodych ludzi przeżyło wspaniałe chwile na morzach i oceanach. Zwłaszcza ci, dla których podobne wyprawy mogą być tylko marzeniem. Wierzę, że wspólnie z przyjaciółmi, którzy zdecydowali się pomóc w realizacji tych wypraw, doprowadzimy projekt do szczęśliwego finału. Uczestnik wielu rejsów w trudnych warunkach jesiennych, zimowych po Morzu Północnym, Bałtyckim i Śródziemnym.

      Zgłoszenie na rejs w Grecji Sail & Treking 2021

      Kategorie
      Żeglarstwo

      Z pamiętnika młodego żeglarza

      Z pamiętnika młodego żeglarza – kolejna garść opowieści z wyjątkowego rejsu

      Dnia 03.00 marca we wtorek wieczorem siedziałam w pociągu w drodze do domu. Przeglądając facebooka wpadło mi w oko pewne ogłoszenie „Propozycja tylko dla Pogoriantów, którzy chodzą po rejach w trudnych warunkach. Rejs Nicea – Gdynia non-stop. Wyjazd już w ten czwartek 5 marca.” Cudownie było by móc się stąd wyrwać na taki rejs, ale przecież szkoła, obowiązki, rodzice na pewno się nie zgodzą. Ale zrobiłam screena i wysłałam mamie w ramach żartu z pytaniem co ona na miesięczny rejsik. I odpisała mi „spoko”. Byłam w szoku. Tata też nie miał nic przeciwko (niewątpliwie z uwagi na pewne wcześniejsze historie z mojego życia … [żeby nie było, że mam nienormalnych rodziców ]). Jeszcze tego samego dnia zadzwoniliśmy aby zgłosić moją chęć udziału w rejsie. A więc miałam tylko dwa dni, żeby spakować się na miesięczny rejs wokół Europy!

      Sytuacja była taka, że z powodu korona wirusa zostało odwołanych wiele rejsów, które jak co roku etapowo miały sprowadzić Pogorię do Gdyni i potrzebna była na szybko załoga która zrobiłaby to w jednym rejsie bez zawijania do portów. Finalnie udało się zebrać załogę 16-sto osobową, gdzie normalnie załoga Pogorii liczy ok 50 osób. Więc zapowiadał się niełatwy rejs. Załoga dzielona na cztery wachty liczy przy pełnej obsadzie po ok. 10 osób, u nas zaledwie po 2-3 plus oficer.

      Z Nicei wyruszyliśmy w sobotę 7 marca pod wieczór, przed nami Morze Śródziemne, planowany szybki postój na tankowanie w Maladze, a później już tylko Gdynia.

      Słoneczne dni na Morzu Śródziemnym mijały nam spokojnie i przyjemnie w towarzystwie delfinów. Są niesamowicie towarzyskie, podpływają do nas i ścigają się skacząc przed dziobem. Przypływa ich zawsze kilka, tak 3-5 przeciętnie. Urzekająco pocieszne stworzenia, miałam ochotę leżeć na dziobie zawsze kiedy tylko przypływały i obserwować jak się bawią. Chyba nigdy by mi się to nie znudziło. Więc jestem oryginałem jak na dzisiejsze czasy, gdyż jak powiedział kapitan, kiedyś, aby zwołać załogę na pokład wystarczyło zawołać „delfiny przed dziobem!”, a teraz wszyscy się zbiegają tylko jak się woła „jest zasięg!”.

      Praca w tak wakacyjnym klimacie, na przykład na rejach, gdzie na wysokości ponad 20 metrów widok jest niesamowity, to również czysta przyjemność. Spokojne i ciepłe dni pierwszego tygodnia były też okazją do zajęcia się pracami bosmańskimi. Wymiana lin, odrdzewianie, szycie żagli, czyszczenie pokładu z soli, a kto wolny korzysta ze słońca i dwudziestu paru stopni na termometrze. W pobliżu Ibizy mieliśmy okazję uczestniczyć w treningu śmigłowca hiszpańskich służb ratowniczych, który chciał przećwiczyć z nami akcję podjęcia człowieka z pokładu. Oj niezłe umiejętności musi mieć pilot takiego helikoptera, aby nie zaplątać liny z koszem ratunkowym o maszty i wanty żaglowca – szacun!

      Do Malagi dopłynęliśmy 14.03 przed 4-tą nad ranem. Pogoda nadal rozpieszczała nas temperaturą, ale my mieliśmy zakaz schodzenia na ląd . Więc planowaliśmy zatankować jak najszybciej i ok. południa z powrotem wyjść w morze. Niestety paliwo nie dojechało na 9.00 tak jak miało. Godziny mijają, a my czekamy, czekamy i nadal czekamy. Okazało się, że cysterna specjalnie dla nas jedzie aż z Barcelony! W końcu dotarła na 19.00 i po perypetiach z poszukiwaniem złączki do węża cysterny pasującej do naszej Pogorii, finalnie udało nam się opuścić Malagę dopiero po 23.00

      Z pamiętnika młodego żeglarza

      A więc płyniemy dalej już prosto do kraju. 15.03 przeszliśmy przez Cieśninę Gibraltarską, niestety ja przespałam ten moment, bo akurat odsypiałam wtedy „świtówkę”. Atlantyk przywitał nas sporą martwą falą. Już na wcześniejszych rejsach, jako młody żeglarz, dość szybko, odkryłam, że sterowanie na jachcie nie jest tak do końca oczywistą sprawą. Fakt, są momenty kiedy nie trzeba się zbytnio wysilać by trzymać kurs, ale nierzadko bywa i tak, że ster nie chce współpracować ani trochę (na przykład przy silnych wiatrach, wysokich falach czy niesprzyjających prądach morskich). Na Atlantyku zaczęły się te gorsze warunki do sterowania, trzeba patrzeć na wiatr, żeby nie zrobić niekontrolowanego zwrotu, na kurs, by trzymać się możliwie jak najbliżej wyznaczonego, a koło sterowe nie wyraża chęci współpracy przy delikatnym wychyleniu steru. Kurs spada w dół, kręcisz szybko w prawo, zaczyna wracać, kontrujesz w lewo. Chwilkę jest stabilnie, a zaraz znowu gdzieś ucieka. Jak tyle trzeba się tym kołem nakręcić to człowiek faktycznie się namęczy, napoci, ręce zaczynają boleć, a czas zmiany sternika wydaje się wcale nie zbliżać. Ale nawet w tym zmęczeniu jest coś pozytywnego, poza tym, kiedyś w końcu nadchodzi z odsieczą kolega z wachty i ma się chwilę odpoczynku. Wtedy siadałam najczęściej na ławeczce na rufie i patrzyłam… w wodę, w dal, w niebo. Obserwowałam mijające nas statki, fale, chmury, delfiny, albo ptaki w scenach polowania rodem z filmów przyrodniczych. A nocą patrzyłam w gwiazdy, których na morzu jest tak niesamowicie dużo i świecą tak jasno, jakby ktoś zdjął jakąś gęstą zasłonę z nocnego nieba znanego nam na co dzień, przez którą przebija się tylko kilka jaśniejszych gwiazd. Na mnie ten widok robił wrażenie za każdym razem kiedy wychodząc na nocną wachtę otwierałam drzwi zejściówki i witało mnie czarne, czyste niebo usiane gwiazdami. Noce na morzu potrafią być niesamowicie piękne i magiczne. Kiedy na przykład wschodzi wielki czerwony księżyc, który blednie z czasem – najpierw robi się pomarańczowy, później żółty, a na końcu biały. I spływa srebrnym promieniem na fale, które niosą jego światło pod same burty.

      Z pamiętnika młodego żeglarza

      17.03 na liczniku mamy 1000 mil morskich. Za tzw. przylądkiem ciepłych gaci pogoda faktycznie się trochę pogorszyła. Zrobiło się chłodniej, szarzej i bardziej deszczowo.

      Z pamiętnika kolejna kartka  zapisana.

      20.03 mijamy przylądek Finisterre i zaczyna się Zatoka Biskajska. Tutaj, na Atlantyku też pojawiają się co jakiś czas delfiny, ale mniejsze od tych na Morzu Śródziemnym i mniej towarzyskie. Rzadko kiedy podpływają przed dziób, zazwyczaj poskaczą chwilę gdzieś z boku i odpływają. Pewnej nocy miałam szczęście obserwować też inne interesujące morskiej stworzenia. To znaczy, nie jestem pewna co to właściwie było, ale raczej było to coś żyjącego. Miałam wachtę nawigacyjną i siedziałam akurat na ławeczce na rufie. Nagle tak patrzę, a przy burcie sporo takich migających, mętnych, żółtawych światełek. Aż wstałam, podeszłam do relingu, a ich się robi coraz więcej i gęściej. Taki pas fosforyzujących plamek przy samej burcie. Jakbyśmy w jakąś ławicę świecących meduz wpłynęli, albo zwykłych meduz do których poprzylepiały się jakieś inne świecące mikro stworzonka. Niesamowity widok! Nocne wachty potrafiły być naprawdę piękne i fascynujące. Ale były też i takie kiedy zasypiałam praktycznie na stojąco, a za sterem próbowałam robić cokolwiek, żeby nie zasnąć, jakieś skręty, przysiady, podskoki, byle oczy mieć otwarte i myśleć nad tym co robię.

      24.03 żegnamy Biskaje, przed nami Kanał Angielski. W nocy udało się nam złapać sygnał polskiego radia, i o 2 nad ranem słuchamy wiadomości z kraju, co prawda jakość bardzo słaba i trzeba się mocno skupić, żeby coś zrozumieć. Ja wtedy przy tym radiu nagle uświadomiłam sobie, że przecież jest jeszcze jakiś inny świat, coś poza tym szczęśliwym tutaj. Życie na statku to jak przeniesienie się w całkiem inny wymiar. Człowiek zapomina o całym bożym świecie, wszystkich jego sprawach i problemach, jest tylko tu i teraz.

      Z pamiętnika młodego żeglarza

      25.03 za nami już 2000 mil. Robi się też coraz chłodniej. Zimno jest już nie tylko na górze, ale i pod pokładem. Koniec spania w krótkim rękawku, grzejniki cały czas na maksa, a i tak czasem ciężko się zagrzać.

      Wyjście z kanału wita nas silnymi wiatrami w dziób, więc halsujemy się powoli, ledwo posuwając się na północ. Ja się obawiałam Atlantyku, bo to jednak coś nowego dla mnie no i w końcu jakby nie było to ocean, ale jednak Morze Północne, to Morze Północne – niezawodne. Wali w nas wiatrem i wodą z całych sił, fale zalewają pokład i bryzgają wszędzie. Przechyłomierz dochodzi prawie do końca swojej przedziałki (czyli 45 stopni), wszystko lata po kabinach, a ja jeżdżę po koi cały czas z prawej na lewą. Od samego początku Morza północnego sztormowa pogoda utrzymywała się przez dobre kilka dni. Jednego dnia, to była niedziela, nawet jajecznicy na śniadanie nie było, chociaż to tradycja, ale nasz kucharz stwierdził, że nie będzie jej robił, aby zaraz mieć wszystkie te jajka na ścianie. Zupy na obiad też nie było. Mimo tych zmian w menu, przy kolacjach i śniadaniach sztormowe fale zbierały żniwo, nie raz zdarzało się że ktoś nie przypilnował swojej herbaty przy przechyle. Na naszej wachcie kambuzowej, żebyśmy za dużo powylewanych herbat nie musieli sprzątać, ogłosiłam naszemu stołowi, że każdy ma jeść tak żeby jedną ręką trzymać jedzenie a drugą herbatę, a jak zobaczę kogoś kto nie trzyma swojej herbaty to nie je. Oczywiście czyja herbata się wylała pierwsza?… Moja. Natomiast na wachtach nawigacyjnych walczę z morzem przy sterze, ręce już bolą, już mi gorąco, tylko stopy i ręce mi zaraz z zimna odpadną, ale jak zejdę to wszędzie zacznie mi być zimno. Raz falą taką dostałam, jakby ktoś tak ze trzy spore wiadra z wodą na raz na mnie wylał. Nawet jej nie zauważyłam jak na mnie idzie tylko nagle poczułam coś ciężkiego na głowie i cała byłam zlana wodą. A fale są tak spore, że czasem jak się na jakąś wejdzie i zaczyna z niej schodzić to mam wrażenie że zaraz pod takim kątem runiemy w dół że mnie przed dziób do wody katapultuje, jak się nie będę mocno trzymać steru. Na Morzu Północnym były chyba najbardziej męczące te godziny za sterem. Raz jak stałam tak wymęczona ciągłym kręceniem, udało mi się chwilowo utrzymywać kurs, a tu nagle wskaźnik wychylenia steru skoczył mi z ok 5 do 30 stopni. Byłam wtedy tak przerażona, zaczęłam kręcić szybko sterem, mówiłam sobie w głowie żeby tylko nie spanikować. Nagle Kapitan do mnie macha i krzyczy, że on steruje teraz na manetce do zwrotu i mam puścić koło. A ja po prostu przez ten szum wiatru i fal nie słyszałam jak mówił mi to wcześniej i tak się przeraźliwie wystraszyłam. Po wachcie już nawet nie chowam ubrań do szafki, tylko rzucam je w kąt koi i sama się na nią od razu pakuję i zasypiam.

      Morze jest czymś niesamowitym, niepowtarzalnym i jedynym w swoim rodzaju. Czasem kołysze łagodnie do snu, czasem rzuca brutalnie z kąta w kąt nie dając zasnąć. Czasem niesie na fali prosto do celu, czasem pluje solą w oczy nie dając odpocząć przy sterze.

      31.03 pod wieczór minęliśmy Helgoland i rzuciliśmy kotwicę przed wejściem do Kanału Kilońskiego. Silniki wyłączone, dziwna cisza zapadła na statku, teraz już tylko drewno skrzypi. Nie wieje nic, woda jest płaska, stoimy między kontenerowcami i cieszymy się ze można sobie w końcu nalać bezpiecznie pełną szklankę herbaty.

      Po kanale już Bałtyk, rejs nieubłaganie zbliża się do końca. Zaczynają wiać zachodnie wiatry, więc nad polskim wybrzeżem szybko mkniemy na samych żaglach. Tak niewiele było w tym rejsie chwil kiedy można było wyłączyć silnik. Wiatry były prawie cały czas przeciwne.

      W momencie rzucenia cum na nabrzeże w Gdyni nagle zaczął padać grad, który po paru minutach ustał. Oryginalne powitanie.

      Przed wyjazdem na ten rejs, miesiąc na morzu to było dla mnie COŚ, teraz gdy to już za mną, ma się chęć na coś jeszcze bardziej COSIOWEGO. Jak to mówią, apetyt rośnie w miarę jedzenia.

      Ale niewątpliwie był to wyjątkowy rejs, przygoda, której nigdy nie zapomnę, niepowtarzalna możliwość zdobycia doświadczenia, nowej wiedzy i umiejętności.

      Dla mnie żeglarstwo to radość, wolność, spokój, szczęście, poczucie spełnienia i wiatr we włosach. Mimo wszelkich niedogodności i niebezpieczeństw jest w tym wszystkim coś pociągającego, kuszącego.

      Z pamiętnika młodego żeglarza 
      Adrianna Krysiak 

       

      Kategorie
      Blog

      Jachty stoją w porcie, a marina jest jak bezludna wyspa na horyzoncie

      Obecna sytuacja jest dla wielu z nas bardzo frustrująca, można nawet powiedzieć, że wywołuje w nas uczucie bezsilności. Wielu z nas znalazło się w sytuacji bez wyjścia pozostając w swych domach na długie dni. Są jednak miejsca, gdzie trwają przygotowania do przyjęcia żeglarzy z całej Polski i świata. Takim miejscem jest Narodowe Centrum Żeglarstwa AWFiS w Gdańsku, które jest często dla nas pierwszą lub ostatnią mariną podczas rejsu. Pewnie chcecie wiedzieć, co się tam, nad brzegiem Zatoki Gdańskiej, dzieje?

      Maciej Szafran z Narodowego Centrum Żeglarstwa AWFiS opowie nam, co obecnie słychać w marinie?

      Mariusz Noworól: – Macieju jaki wpływa na waszą działalność obecna sytuacja z Covid -19 ?

      Maciej Szafran: – Cześć Mariusz! Wygląda na to, że przyciągnęliśmy się myślami… Odezwałeś się w czasie, kiedy zazwyczaj organizowałeś u nas rejs „Fiku Miku po Bałtyku” z ramienia Fundacji 4 Kontynenty. Fakt, że go nie organizujesz w tradycyjnym terminie, to po części odpowiedź na Twoje pytanie. Mówiąc, od ogółu do szczegółu, sytuacja jest nie tylko złożona, ale również dynamiczna, chociażby w kontekście zmieniającego się błyskawicznie prawa na mocy nowych rozporządzeń. Wszyscy tego doświadczamy i wiemy o tym doskonale. Kiedy tylko rząd, samorządy oraz GIS informowały publicznie o ryzyku, zagrożeniach, konieczności podjęcia działań prewencyjnych, wprowadzano kolejno stan zagrożenia epidemicznego i stan epidemii oraz związane z nimi ograniczenia – reagowaliśmy na bieżąco, szybko i sprawnie. Sytuacja bowiem wymagała i wymaga natychmiastowego reagowania, ale też wyobraźni i poczucia wzajemnej odpowiedzialności.
      Zabezpieczyliśmy pracowników, marinę, mienie, zamknęliśmy obiekt (część noclegową, konferencyjną, rekreacyjno-sportową), ograniczyliśmy działalność i wykonywanie usług, wprowadziliśmy nadzwyczajne środki ostrożności, dbając przy tym o możliwie dobrą komunikację. Zmieniliśmy tryb pracy, grafiki, a pracownicy biura rozpoczęli pracę zdalną w domach. Bosmani ograniczyli swoje działania głównie do dozoru mienia, a obsługa do działań wewnętrznych – porządki, rewitalizacje, konserwacje obiektu i sprzętu itd. itp. Nie chcę Cię tym i czytelników zanudzać, ale takie są fakty. Sporo było przy tym wszystkim pracy i tak zwanej inżynierii.

      Rozporządzenie z dnia 19 kwietnia b.r z jednej strony rozpaliło w nas wielkie nadzieje, ponieważ rozluźnienie ograniczeń w przemieszczaniu się wpłynęło na możliwość podejmowania rekreacyjnie aktywności żeglarskiej, z drugiej jednak strony został wyraźnie zaznaczony zakaz prowadzenia działalności w obrębie działu 93 z PKD (Polska Klasyfikacja Działalności), w zakresie działalność sportowej, rozrywkowej i rekreacyjnej. Co to oznacza? NCŻ AWFiS, jak każda inna przystań jachtowa, dostał w „prezencie” więcej ograniczeń niż przed rozporządzeniem. Liczymy mocno na korekty w tym zakresie.

      To czas wyzwań (z którymi dopiero zaczynamy się mierzyć), który nie wiadomo ile potrwa i jakie konsekwencje właściwie przyniesie. Perspektywy nie napawają optymizmem, ale na szczęście mamy odwagę patrzeć z nadzieją dalej za horyzont, czego każdemu życzę, niezależnie od przeciwności losu. Powinienem formułować krótsze odpowiedzi, obiecuję poprawę [śmiech].

      – Jakie są wasze plany inwestycyjne czy obecna sytuacja nie wpłynie na nie negatywnie?

      – Mariuszu, nie żyjemy przecież na innej planecie, choć muszę przyznać, z uśmiechem, że NCŻ AWFiS ma lokalizację nie z tej ziemi – rezerwat przyrody Ptasi Raj, Delta Wisły Śmiałej, Zatoka Gdańska, sam wiesz jak jest…
      Spodziewamy się spowolnienia gospodarczego, kryzysu i dotyczy nas to tak samo, jak wszystkich, lub przynajmniej większości. Jeśli pytasz mnie o plany inwestycyjne lub rozwojowe, to oczywiście je mamy. Są plany przebudowy części mariny – większa ilość miejsc dla jednostek powyżej 30 stóp. Przebudowy części obiektu, celem zapewnienia większej ilości miejsc noclegowych. Wszystkie kwestie inwestycyjne są teraz rewidowane, weryfikowane ponownie i jest to jeden ze znaków czasu. Na pewno doczekamy się niebawem nowej strony internetowej, a to inwestycja, która cieszy, ponieważ nasza aktualna strona to już przeżytek pod względem funkcjonalnym oraz wizualnym. Będzie nowocześniej, sprawniej i atrakcyjniej.

      – Najbardziej w marinie brakowało nam dostępności paliwa do jachtu. Czy będzie stacja diesla w marinie, tak jak to obiecałeś w 2019 roku przed startem majówki „Fiku Miku Po Bałtyku”?

      – Podpadasz Kolego [śmiech], a mówiąc poważnie, bądźmy precyzyjni – nie obiecałem stacji, a działania w tym zakresie. Zarówno ja, jak i moi poprzednicy podejmowali aktywności w tym obszarze – sytuacja nie jest taka prosta, na jaką wygląda. Dobra wola tu nie wystarczy. Duży, lokalny koncern dokonuje oceny sytuacji, prowadzi obliczenia. Wykluczono na razie stację pływającą, a szkoda(!), a budowa stacjonarnej, może się okazać zwyczajnie niemożliwa. Nie obiecuję tzw. gruszek na wierzbie, ale nie spoczywam na laurach. Podobnie jak Ty chciałbym, aby w naszej marinie była stacja paliw.

      – Czy planujecie rozbudowę mariny i poprawienie warunków sanitarnych dla żeglarzy przebywających w marinie?

      – Odpowiedziałem na to chwilę wcześniej w kontekście inwestycji. Mamy przyzwoitą bazę, dbamy o nią, ale jest to praca na „żywym materiale”, więc poprawiamy się stale. Stale wprowadzamy usprawnienia i szukamy elementów do poprawy, jeśli można coś zrobić i mamy na to środki, to działamy!

      – Patrząc optymistycznie w przyszłość zadam Tobie trudne pytanie. Kiedy Twoim prywatnym zdaniem może nastąpić powrót jachtów na morze?

      – To nie tyle trudne, co zaskakujące pytanie. Nie jestem wyrocznią i nie ustanawiam prawa. Znam kilka istotnych faktów. Żeglować rekreacyjnie można od poniedziałku 20 kwietnia b.r., ale wspominałem też o ograniczeniach, do których dochodzą inne restrykcje, dotyczące samej formy, ilości osób, zabezpieczeń etc. Myślę na tej podstawie, że z tygodnia na tydzień będzie można coraz więcej. Dlaczego? Ponieważ żeglarstwo należy do jednej z najbezpieczniejszych form aktywności, w kontekście epidemicznym. Miałem w ostatnich dniach okazję do ciekawych rozmów z władzami Europejskiej Federacji Żeglarskiej EUROSAF oraz przedstawicielami krajowych federacji żeglarskich np. z Węgier i Rumunii. Wiemy, że każdy kraj mierzy się z tym indywidualnie. Węgrzy choć nie mają morza, mają podobne obostrzenia jak u nas, również u nich rząd zezwolił na rekreacyjne żeglowanie od dnia 20 kwietnia. Rumunii natomiast są jeszcze na etapie większych ograniczeń w mobilności i nie ma mowy o żeglowaniu. Jeśli pytasz mnie o morze, w kontekście możliwości żeglowania poza obszarem naszych wód terytorialnych, to nie odważę się spekulować. Sądzę jednak, że nie nastąpi to zbyt prędko. Co zasługuje na uwagę kalendarze imprez międzynarodowych ulegają zmianom (wszyscy wiemy o przeniesieniu Igrzysk Olimpijskich w Tokio na 2021 rok), więc każdy kraj liczy się z tym, że przekraczanie granic, to raczej kwestia wielu tygodni, należy się uzbroić w cierpliwość.

      – Jakie są przewidziane procedury związane z powrotem do dostępności mariny dla żeglarzy ?

      – Nie jest to skomplikowana procedura – jesteśmy gotowi! Czekamy na prawo, które umożliwi nam prowadzenie działalności. Jachty są jeszcze w większości na brzegu, będziemy je wodować, jak tylko będzie to możliwe.

      – Rozumiem, że mamy specyficzną sytuację, jak nieprzewidziany sztorm 1000-lecia. Czy związku z tym nie planujecie bardziej radośnie otworzyć sezon żeglarski?

      – Otwarcie sezonu, to ważne dla nas wydarzenie, jest organizowane zazwyczaj w obecności m.in. Prezesa Polskiego Związku Żeglarskiego, więc ma charakter symboliczny i wymiar nie tylko lokalny, ale również charakter ogólnopolski. Kiedy, i jak otworzymy ten sezon jest wciąż pod znakiem zapytanie, ponieważ wciąż nie możemy prowadzić działalności, a ograniczenia w organizacji imprez i zbiorowisk mogą być zabronione jeszcze przez długi czas. Może postawimy banderę, decydując się na transmisją on-line… a może zrobimy to później i przy tym wszystkim „wielką fetę”? Wciąż ro rozważam. Czekam na rozwój sytuacji, ten rok będzie inny i każdy zdał już sobie z tego doskonale sprawę.

      – Są sytuacje, na które nie mamy wpływu, tak jak chociażby obecna, zakodowana pod numerem 19. Każdy z nas ma swoje plany i marzenia do zrealizowania. Może Macieju zdradzisz nam ułamek swoich planów i marzeń?

      – No właśnie, na pewne kwestie nie mamy wpływu i rzeczywiście trudno nam to uznać za pewnik. Moim planem, w kontekście działalności NCŻ AWFiS, jest nie tyle, co walczyć z obecnym sztormem, ile uznać dziś wyższość sił natury. To wymaga ode mnie pokory i jest kolejną życiową lekcją cierpliwości. Równolegle zbieram siły, pozostaję skoncentrowany, aby zadziałać z pełną mocną wtedy, kiedy będzie do tego sposobność.
      Jakie mam marzenia? Głównie prywatne. Spełniam je i poszerzam katalog. W kontekście zamkniętych granic, jestem szczęśliwy, że zdecydowałem się na wjazd do Ameryki Południowej, w tym do Patagonii jesienią ubiegłego roku. Wydarzenia ostatnich tygodni budzą we mnie jednak postawę znacznie bardziej minimalistyczną. Ciężko jest planować długoterminowo, więc mówiąc kolokwialnie – nie nakręcam się za bardzo i cieszę się z małych rzeczy. Doświadczam przewartościowania i myślę, że to akurat dobrze.

      – Macieju dziękuje za hot newsy z dalekiej Północy. Są to dla nas żeglarzy istotne informacje, a zarazem choć na chwile mogliśmy znów poczuć smak słonego wiatru i zapach morza.

      – Mariuszu, dziękuję również. Nie przeceniałbym tak bardzo przekazanych informacji, ale jeśli jest choć trochę tak, jak mówisz, to niezwykle mi miło. Jeśli chcecie do nas zajrzeć, zanim skorzystacie z naszej mariny lub przyjedziecie na północ i nad morze, to zapraszam do linku poniżej:

      https://task.gda.pl/uslugi/stream/kamera-gorki-zach

      Pozdrowienia z Mariny Narodowego Centrum Żeglarstwa AWFiS w Gdańsku

      Maciej Szafran  i Mariusz Noworól 

      Fotografie do artykułu są z archiwum PZŻ, autorstwa Jacka Kwiatkowskiego

      Kategorie
      Fundacja 4 Kontynenty

      Zespół skipperów Fundacji 4 Kontynenty czyli ”kierowca” naszego jachtu

      Skipper, czyli szyper tak potocznie określamy kapitana, który dowodzi jednostka pływającą. W naszym przypadku jachtem żeglownym zwanym potocznie łódką. Jest dobrą wróżką i kompanem na dalsza część rejsu.

      Skipper przede wszystkim kieruje łódką, która wyrusza z portu do określonej destynacji. Do zadań skippera należy bezpieczne przeprowadzenie jachtu z punktu A do B. Nie jest to łatwe zadanie. Zawsze trzeba się do niego dobrze przygotować. Właśnie od tego przygotowania zależy życie i bezpieczeństwo członków załogi.

      Jak wygląda to w praktyce? Zawsze zaczynamy od sprawdzenia dokumentacji i stanu technicznego czarterowanego przez nas jachtu, a następnie przechodzimy do planu rejsu. Najtrudniejszą jego częścią jest przygotowanie prognozy pogody – zajmuje to też najwięcej czasu. I tak często stan faktyczny pogody różni się od naszych przewidywań. Dlatego wielu skipperów przechodzi specjalistyczne kursy, by móc dobrze odczytywać otrzymywane dane meteorologiczne i poznać czynniki wpływające na zjawiska zachodzące w pogodzie. Dodatkowe szkolenia specjalistyczne, takie jak: STCW, LRC czy kursy medyczne organizujemy systematycznie dla naszych skipperów, dzięki czemu łatwiej jest im radzić sobie w trudnych sytuacjach, których na morzu nie brakuje i których nie da się przewidzieć. Oczywiście to nie wszystko. Bardzo ważne jest doświadczenie praktyczne, a to, jak łatwo się domyślić, można zdobyć jedynie dużo pływając, szkoląc się w różnych warunkach i od najlepszych. To też jedno z najbardziej czasochłonnych i wymagających finansowych nakładów działań. Dlatego nie tak łatwo zostać dobrym skipperem. Na to potrzeba wielu lat praktyki, co wiąże się z dużą ilością rejsów stażowych, jak i indywidualnych, prowadzonych jako samodzielny skipper.

      W Fundacji 4 Kontynenty zebraliśmy zespół doświadczonych skipperów. Ich liczba, na szczęście dla nas i uczestników naszych rejsów, stale się zwiększa, co sprawia, że możemy realizować dłuższe i dalsze żeglarskie wyprawy, a także zdobywać tak ważne żeglarskie i organizacyjne doświadczenie.

      Na co dzień pracujemy w prywatnych firmach. Jesteśmy lekarzami, managerami, nauczycielami, monterami, magazynierami, architektami, programistami, budowlańcami, instruktorami, kierowcami, czy logistykami. Jesteśmy ludźmi z prawdziwa pasją, pływamy bo lubimy. Nasze działania są całkowicie non profit, nikt z nas nie pobiera wynagrodzenia za działalność w Fundacji 4 Kontynenty.

      Poniżej przedstawiamy Wam nasze sylwetki. Każdy skipper napisał sam o sobie, choć nie było łatwo zamknąć w zaledwie kilku zdaniach historie tak niezwykłych i pełnych pasji ludzi.

      Skipperzy Fundacji 4 Kontynenty

      Mariusz Głowka

      RYA Yachtmaster Ocean.

      Autor kilkudziesięciu artykułów o tematyce żeglarskiej opublikowanych w miesięczniku „Żagle” oraz książek: „Poradnik żeglarski” i Astronawigacja krok po kroku”.

      Jestem żeglarzem uniwersalnym. Żegluję po wielu akwenach, od Wisły po ocean. Dwukrotnie przepłynąłem Atlantyk, ze wschodu na zachód i z zachodu na wschód. Ale uwielbiam też relaksowe żeglowanie po Mazurach moją łódką „Szaman3”. Bakcyl żeglowania dopadł mnie w 1988 roku i zawsze wszystkich ostrzegam, to choroba na którą nie ma antidotum. Trzyma do końca życia. A mówiąc już serio, to żeglowanie jest dla mnie najfajniejszym sposobem spędzania urlopu i generalnie wolnego czasu. Pozwala poznawać świat i co najważniejsze, wspaniałych ludzi

      Prowadzone rejsy w ramach Fundacji 4 Kontynenty:

      Arktyka 2017 Śladami Ginących Lodowców
      Wyprawa Dookoła Wysp Brytyjskich 2018
      Atlantyk 2019  Kuba – Palma de Mallorca
      Wielka Flota Małych Ludzi – rejs w Grecji 2019
      I Love Norway 2020
      Grecja Sail & Treking 2020
      Wiatr z Północy Sztokholm Alandy Sztokholm 2021 
      Sail & Treking 2021 
      Grecja 
      Sail & Treking 2021 
      I Love Norway 2022 Sail & Treking 
      Grecja Sail & Treking 2022
      I Love Norway 2023 Sail & Treking 
      Fiordy – I Love Norway Sail & Trekking 2024

      Zespół skipperów Mariusz Główka skipper i podróżnik
      Zespół skipperów Maciej Hejna skipper podróżnik

      Maciej Hejna

      Pasjonat przygód i sportów ekstremalnych. Na wodzie od zawsze. Zaczynał na „Optymiście”, z czasem przesiadał się na coraz większe jednostki. Ratownik WOPR, sternik szkolący, skipper na rejsach turystycznych. Fanatyk windsurfingu i kita. Uwielbia surowe, chłodne krajobrazy Norwegii oraz dziką Wisłę, którą kilkakrotnie przepłynął zimą kajakiem. W żeglarstwie poszukuje kontaktu z naturą i samym sobą, zrozumienia powagi żywiołu. Nieustannie dąży do perfekcji w kunszcie manewrowania jachtem. Dużą wagę przykłada do tradycji i etykiety. Z zawodu architekt, żegluje dla przyjemności. Na pokładzie ceni zarówno dyscyplinę i porządek, jak i poczucie humoru oraz bezproblemowość z odrobiną pozytywnego szaleństwa. Uczestnik wielu rejsów Fundacji 4 Kontynenty.

      Rejsy w ramach Fundacji 4 Kontynenty:

      I love Norway 2018
      I love Norway 2019

      Ania Jackiewicz

      – Żeglowaniem zaraził mnie tata i od 12 roku życia pływam po Mazurach. Jako oficer pływałam wielokrotnie po Bałtyku (w tym w sylwestrowym rejsie do Kopenhagi), dwukrotnie uczestniczyłam w regatach Sailbook Cup i Classic Cup. Pływałam także po Norwegii (na Lofotach byłam w lipcu 2017 roku), Wyspach Kanaryjskich i Islandii. Prowadziłam rejsy na Balearach i wielkanocny rejs po Bałtyku. Z zawodu i zamiłowania jestem geografem i tego uczę w szkole. Załoganci twierdzą, że piekę smaczne ciasta.

      Prowadzone rejsy w Fundacji 4 Kontynenty:

      I Love Norway 2019
      Rejs Sylwestrowy Baleary 2020
      Fiku Miku po Bałtyku 2020 
      Rejs po Zatoce Gdańskiej 2020 
      Wiatr z Północy  Kemi – Sztokholm 2021 
      I Love Norway Sail & Trekking 2023

      Zespół skipperów Anna Jackiewicz skipper podróżnik
      Marcin Filipiak

      Marcin Filipiak

      – Żegluję po morzu od ponad 20 lat, mam na swoim koncie ponad 40 rejsów, w tym jako oficer na „Pogorii”, „Zawiszy Czarnym” i „Kapitanie Borchardt’cie”. Instruktor w Klubie Morskim Szkwał. Jego pasją oprócz żeglarstwa są podróże, fotografia, koleje i rower. Ukończył studia na Uniwersytecie Jagiellońskim na kierunku geografia, ze specjalnością klimatologia. 

      Prowadzone rejsy w Fundacji 4 Kontynenty:

      Arktyka 2017 Śladami Ginących Lodowców,
      Fiku miku po Bałtyku 2018
      Fiku miku po Bałtyku 2019
      I Love Norway 2019
      I Love Norway 2020
      Wiatr z Północy Sztokholm – Alandy – Sztokholm 2021 

      Mietek Jakubowski

      Kapitan Jachtowy, motorowodny, instruktor żeglarstwa od 37 lat związany z żeglarstwem. – Pierwsze rejsy morskie odbyłem na pokładach żaglowców „General Zaruski” i „Zawisza Czarny”. Tak zaczęła się moja przygoda z morzem. Odbył samodzielne rejsy popularnymi J-80, organizator wielu rejsów morskich po Morzu Bałtyckim, Adriatyku i Morzu Norweskim. Komandor i założyciel Klubu Żeglarskiego” KAMENA”, który w 2020 roku obchodził jubileusz 35-lecia.

      Prowadzone rejsy w Fundacji 4 Kontynenty:

      Fiku Miku Po Bałtyku 2018
      I Love Norway 2019
      Fiku Miku Po Bałtyku 2020
      Rejs po Bałtyku 2020
      Sztokholm – Kemi 2021

      Mietek Jakubowski podróżnik
      Wojciech Bohatkiewicz podróżnik instruktor

      Wojtek Bohatkiewicz

      Żeglarstwo stało się jego pasją od pierwszego rejsu, po którym w ciągu roku zrobił uprawnienia na Patent Żeglarza Jachtowego. Dwa lata później dorobił się Patentu Sternika Morskiego. Pierwsze rejsy morskie odbywał na Bałtyku. Od kilku lat jest instruktor żeglarstwa na Mazurach, gdzie stara się przekazać swoją pasję nowym adeptom żeglarstwa. Fan rekreacyjnego kolarstwa i łucznictwa, który lubi czasem przejść się po górach.

      Prowadzone rejsy w Fundacji 4 Kontynenty:

      Fiku miku po Bałtyku 2019
      Wielka Flota Małych Ludzi – rejs w Grecji 2019
      Fiku miku po Bałtyku 2020
      Sail & Treking Grecja 2020 
      Gdańsk Nykoping  2021
      Sail & Treking Grecja 2021
      Grecja Sail & Treking 2021 
      I Love Norway Sail & Trekking 2022
      Fiku miku po Bałtyku 2023
      Grecja Sail & Treking 2023
      Fiku miku po Bałtyku 2024

      Leszek Warchoł

      Zapalony żeglarz, instruktor żeglarstwa i podróżnik. – Lubię brać udział w regatach, preferuję dobrą zabawę. Żeglarstwem zarażam innych i robię to skutecznie jako instruktor. Posiadam praktykę w szkoleniach dzieci i młodzieży Z dobrą kompanią popłynę w każdy rejs. Przy okazji zabiorę ze sobą gitarę i dużo dobrego humoru. Uczestnik regat i wielu rejsów etapowych po różnych akwenach.

      Prowadzone rejsy w Fundacji 4 Kontynenty:

      Fiku miku po Bałtyku 2018
      Wyprawa dookoła Wysp Brytyjskich
      Londyn – Świnoujście
      Świnoujście – Gdańsk
      Fiku miku po Bałtyku 2019
      Nieznane Lądy Bałtyku 2019
      Fiku miku po Bałtyku 2020
      I Love Norway 2020

      Leszek podróżnik
      Zespół skipperów JaceJaworski podróżnik ,skipper

      Jacek Jaworski

      Z zawodu lekarz neurolog, żeglarz morski z zamiłowania. Od ponad dziesięciu lat pływa po Bałtyku, Morzu Północnym i wodach zachodniej Europy. Niespotykanie spokojny, ale stanowczy i dokładny. Niespełniona miłość do muzyki, zmusza go do grania i śpiewania, przy czym ta druga aktywność spotyka się z wyraźną krytyką jego żony. 🙂 Szczęśliwy mąż i ojciec trójki dzieci, w tym jednej przemiłej Zosi.

      Prowadzone rejsy w ramach Fundacji 4 Kontynenty:

      Arktyka 2017 Śladami Ginących Lodowców
      Dookoła Wielkiej Brytanii 2018
      I Love Norway 2019

      I Love Norway 2020
      Rejs z młodzieżą Sztokholm Alandy Sztokholm 2021
      I Love Norway Sail & Trekking 2022
      I Love Norway Sail & Trekking 2023
      Fiordy – I Love Norway Sail & Trekking 2024

      Igor Morye

      Jachtowy sternik morski, dziennikarz, fotograf, weganin. Kocha podróże, zwłaszcza jachtem, motocyklem i rowerem. Dowodził niewielkim jachtem podczas trzymiesięcznego rejsu przez Atlantyk. Fascynuje go wszystko, co związane z historią polskiego żeglarstwa morskiego i polskich jachtów lat 70. i 80.minionego wieku. Chciałby odnaleźć jacht „Otago”.

      Prowadzone rejsy w Fundacji 4 Kontynenty:

      Fiku Miku Po Bałtyku 2019
      I Love Norway 2019 
      I Love Norway 2020

      Zespół skipperów Igor Morye redaktor reporter
      Zespół skipperów Mariusz Noworól skipper, podróżnik

      Mario Mariusz Noworól

      Zapalony podróżnik, żeglarz, rowerzysta. -Z pasją angażuję się w projekty, które pomagają innym rozbudzać ciekawość świata. Marzę, aby razem z Fundacją, wielu młodych ludzi przeżyło wspaniałe chwile na morzach i oceanach. Zwłaszcza ci, dla których podobne wyprawy mogą być tylko marzeniem. Wierzę, że wspólnie z przyjaciółmi, którzy zdecydowali się pomóc w realizacji tych wypraw, doprowadzimy projekt do szczęśliwego finału. Uczestnik wielu rejsów w trudnych warunkach jesiennych, zimowych po Morzu Północnym, Bałtyckim i Śródziemnym.

      Prowadzone rejsy w ramach Fundacji 4 Kontynenty:
      Fiku Miku po Bałtyku” majówka 2016 – SY Bystrze
      Wokół Skandynawii 2016”
      Mała Flota Wielkich Ludzi” – rejs Sylwestrowy w Grecji 2016
      „Tajna Misja” – SY Xela
      Arktyka 2017 Śladami Ginących Lodowców”
      Mała Flota Wielkich Ludzi”rejs Sylwestrowy 2017″ Baleary
      Wokół Wysp Brytyjskich 2018”
      Bergen – Gdańsk non stop
      Stavanger – Gdańsk – SY Elektra
      „Niedźwiedzie Mięso – Zdobyć Tallinn 2018” 
      „Nieznane Lądy Bałtyku” 2019 
      Wielka flora Małych ludzi” rejs w Grecji 2018
      Nieznane Lądy Bałtyku 2019”
      Nieznane Lądy Bałtyku 2019” – etap z dziećmi
      „Sail & Trekking” Grecja Zatoka Sarońska 2019 
      Wielka flota Małych ludzi 2019” rejs Sylwestrowy po Balearach
      „Rejsy po Bałtyku kierunek wschód zachód 2020″ 
      „Nieznane Lądy Bałtyku 2020” – etap z dziećmi
      Solo Gdańsk – Szczecin 2020 SY Ciri
      „Sail & Trekking” Grecja 2020 rejs po Cykladach 
      Zastępca kapitana  w rejsie oceanicznym  „Spacer po Atlantyku” na trasie  Fuerteventura – Amsterdam 2021 jacht Sifu of Avon 
      Kołobrzeg – Gdańsk  2021  jacht Sifu of Avon 
      „Sail & Trekking 2021″ Grecja Morze Jońskie 
      Bitwa o Gotland  2021- jacht kibiców 
      Niedźwiedzie Mięso 2021 
      Baleary – Rejs Sylwestrowy 2021/2022
      Baleary 2022 –  Ferie z dziećmi 
      I Love Norway Sail & Trekking 2022 Gdańsk – Bergen
      I Love Norway Sail & Trekking 2022 Stavanger – Gdańsk
      Grecja Sail & Treking 2022 – Sporady 
      I Love Norway Sail & Trekking 2023 
      Grecja Yoga Camp  2023 – Zatoka Sarońska
      Grecja Sail & Treking  2023 – Korfu
      Baleary 2023 – Rejs Sylwestrowo Noworoczny
      Fiordy – I Love Norway Sail & Trekking 2024
      Grecja Sail & Trekking 2024 – Zatoka Sarońska

      Stanisław Lubowicz

      Z Fundacją jestem prawie od jej początku, od 2016 r. Miałem od wtedy przyjemność brać udział w wielu ciekawych rejsach 4K, preferując te trudniejsze wyzwaniami. Z żeglarstwem od 2000 r., jako 3 pokolenie uczące się na starym, poczciwym Nash’u 20. Pełniłem kilka lat rolę instruktora na śródlądziu, brałem wielokrotnie udział w Plymouth Regatta w klasie Cruisers, obecnie posiadam patent KJ PZŻ i planuję dalszy rozwój. Jako skipper wymagam od Załogi dyscypliny, doceniam zaangażowanie, oferuję indywidualne podejście i lubię zdrową, wesołą atmosferę. Inne hobby: jazda konna, turystyka górska, narciarstwo alpejskie i portowe gitarowanie do rana. Z zawodu inżynier, aktualnie realizuję doktorat – rejsy morskie są dla mnie wietrzeniem od codzienności, dla dobrej zabawy.

      Prowadzone rejsy w Fundacji 4 Kontynenty:
      Spacer po Atlantyku
      Baleary – Rejs Sylwestrowy 2021/2022
      uczestnik wielu  innych rejsów 

      Zespół skipperów Stanisław Lubowicz skipper, podróżnik

      Krzysztof Komar

      W młodości uwielbiał góry, podróże z plecakiem – m.in. Afganistan, Iran, Indie, tanie hostele, autostop i kontakty z podobnymi backpacker’ami z całego świata. Ale jeszcze niedawno udało mu się przejechać 2 tys.km z Jakucka do Magadanu na Syberii i popływać rybackim kutrem po Morzu Ochockim. Żeglarstwo to miłość wieku bardzo dojrzałego i najbardziej lubi w nim nieskończoną liczbę zmiennych. Pływał na Bałtyku, zachodnim wybrzeżu Francji, Włoszech, Hiszpanii, Maderze, Azorach, Bermudach, przez Atlantyk z zachodu na wschód, a także wzdłuż całego wschodniego wybrzeża RPA w słynnym prądzie Agulhas i wokół Przylądka Dobrej Nadziei. Udało mu się też popływać na drugim na świecie co do powierzchni górskim jeziorze – Ysul Kum w Kirgizji.Prowadził rejsy w Chorwacji, Grecji, Malcie, Sycylii, Wyspach Kanaryjskich.

      Prowadzone rejsy w Fundacji 4 Kontynenty:
      Majówka pod żaglami 2024 „Fiku Miku po Bałtyuku”
      Fiordy – I Love Norway Sail & Trekking 2024

      Kategorie
      Fundacja 4 Kontynenty

      Fundacja 4 Kontynenty Team

      To my tworzymy zespół Fundacji 4 Kontynenty

      Ekipa tworząca zespół Fundacji 4 Kontynenty to osoby pozytywnie zakręcone.  Na co dzień pracujemy w prywatnych firmach. Jesteśmy lekarzami, managerami, nauczycielami, monterami, magazynierami, architektami, programistami, budowlańcami, instruktorami, kierowcami, czy logistykami. Swoje pasje realizujemy poprzez organizację różnych eventów Fundacji 4 Kontynenty, na które zapraszamy każdego chętnego i ciekawego świata oraz przygód. Chętnie dzielimy się swoim doświadczeniem, wiedzą i umiejętnościami. Nasze działania są całkowicie non profit, nikt z nas nie pobiera wynagrodzenia za działalność w Fundacji 4 Kontynenty. 

      Poniżej przedstawiamy Wam nasze sylwetki. Każdy napisał sam o sobie, choć nie było to łatwe…

      Zarząd Fundacji 4 Kontynenty

      Leszek podróżnik

      Leszek Warchoł

      Zapalony żeglarz i podróżnik. – Lubię brać udział w regatach, preferuje dobrą zabawę. Żeglarstwem zarażam innych i robię to skutecznie jako instruktor. Posiadam praktykę w szkoleniach dzieci i młodzieży Z dobrą kompanią popłynę w każdy rejs. Przy okazji zabiorę ze sobą gitarę i dużo dobrego humoru.

       

      Mariusz „Mario” Noworól

      Jestem zapalonym podróżnikiem, żeglarzem, rowerzystą. Z pasją angażuję się w projekty, które pomagają innym rozbudzać ciekawość świata. Marzę, aby razem z Fundacją, wielu młodych ludzi przeżyło wspaniałe chwile na morzach i oceanach. Zwłaszcza ci, dla których podobne wyprawy mogą być tylko marzeniem. Wierzę, że wspólnie z przyjaciółmi, którzy zdecydowali się pomóc w realizacji tych wypraw, doprowadzimy projekt do szczęśliwego finału.

      Mariusz Noworól podróżnik i skipper

      Inicjatorzy naszych przedsięwzięć - Góry , Trekking

      ekipa tworząca zespół Aneta Matula podróżnik górski

      Aneta Matula

      Zwariowana marzycielka, która wyznacza sobie cele i uparcie do nich dąży, szukając wiecznie nowych wyzwań. Fotomodelka, podróżniczka kochająca góry wysokie, plecak i buty trekkingowe oraz adrenalinę. Europę zamierza zwiedzać dopiero na emeryturze. Wesoła, szczera i spontaniczna… Dzięki mężowi spełniła swoje największe marzenie – pilotowała samolot ultralekki. Od niedawna pasjonatka świata podwodnego.

      Krzysztof Matula

      Jego osobowość oddaje w pełni przysłowie: Cicha woda brzegi rwie. Nie ma chyba rzeczy, których by nie spróbował. Uwielbia wyzwania i ciągle szuka nowych. Twierdzi, że każdy pomysł podróży czy wspinaczki górskiej jest dobry. Wszystko jest do zrobienia, ale tylko wtedy, gdy jest dobrze przemyślane i zorganizowane. Racjonalista, potrafi swoimi pomysłami zaskoczyć nawet samego siebie! Fotograf z zamiłowania, programista z zawodu. Obecnie pracuje nad budową kolejnego drona, którym będzie mógł filmować w locie. 

      ekipa tworząca zespół Krzysztof Matula podróżnik
      ekipa tworząca zespół Grzegorz Grochowski podróżnik

      Grzegorz „Grochu” Grochowski

      Z górami miałem styczność „od zawsze’”, gdyż pochodzę z Ziemi Sądeckiej i od dziecka miałem je przed oczyma. W latach szkolnych zacząłem je poznawać bliżej, najpierw przez wyjazdy kolonijne, a w czasach licealnych już samodzielnie z innymi wariatami. Z czasem tak więc się zrobiło, że zamiast patrzeć z dolin na góry – zacząłem z gór patrzeć w doliny. I jakoś tak potem już poszło.

      Arek Palczak

      Jestem łysy bo testosteronu potrzebuję na wyprawy w wysokie Alpy. Łucznictwo i fotografia to dwie kolejne pasje, w których się odnajduję. Wrażliwy na piękno przyrody i krzywdę innych. Chyba wystarczy. Narcyzem nie jestem.

      ekipa tworząca zespół Arek Paluczak podróżnik
      ekipa tworząca zespół Asia i Rafał czyli Romki na końcu świata

      Romki na końcu Świata – Joanna i Rafał

      Człowiekiem jestem i nic, co ludzkie nie jest mi obce. Staramy się żyć zgodnie z tą regułą i poznawać cały świat. Na wszelkie dostępne sposoby.

      Kategorie
      Trekking

      Dzień Kobiet w Alpach

      Wiecie jak to jest z dobrymi przyjaciółmi, którzy razem już niejedną parę butów na szlakach schodzili. Nie trzeba wiele czasem wystarczy pół zdania. I tak też było tym razem. W ciągu godziny był gotowy plan a w ciągu kolejnych 12 godzin ekipa była skompletowana. A pomysł – na weekend góry. Nie byle jakie góry bo tak lubiane przez naszą fundację Alpy. Międzynarodowy Dzień Kobiet w Alpach – taką roboczą nazwę nadaliśmy temu cholernie pozytywnemu szalonemu pomysłowi.

      W piątek 06.03.2020 późnym popołudniem dwa samochody wyruszyły w stronę Austrii. Napędzane nie tylko paliwem ale i pozytywną energią ludzi pozytywnie nakręconych. Po sześciu godzinach jazdy przez Polskę, Czechy i Austrię spotkanie na umówionym parkingu. Szybkie przepakowanie i ostatni etap. Droga do małej ale położonej w malowniczym otoczeniu gór miejscowości. Mimo ciemności wyraźnie widać szczyty gór. Jesteśmy w Alpach.Kiedy piszemy, że 4 Kontynenty łączą ludzi to to nie jest pusty frazes. W tym evencie wiele osób widziało się pierwszy raz w życiu. A jak miało się jeszcze poźniej okazać tylko 3 osoby były już w Alpach.

      Dania 07.03.2020 około 01:00 w nocy zmęczeni drogą ale adrenalina zrobiła swoje. Nikt nawet nie myśli o tym aby iść spać. Omawiamy plan na kolejne dni. W wesołej atmosferze opowiadamy swoje historie związane z górami, od tych od których włos taje na głowie po te zabawne. O 3:30 pukanie w ścianę – może to i racja, idziemy spać.W końcu za kilka godzin będziemy już na szlaku.

      Zbieramy się o godzinie 08.00 na parkingu, samochody załadowane, ruszamy. Przed nami do pokonania około 100 km i około 1100 m przewyższenia. Mimo, iż w dolinach śniegu nie ma to podjazd na końcowy parking jest już małym wyzwaniem dla aut i kierowców a oblodzona, wąska i kręta droga tego zadania nie ułatwia. Rozglądamy się wokół siebie, śnieg, śnieg i jeszcze więcej śniegu, w którym odbija się słońce. Idealna pogoda.

      Robimy sobie pamiątkowe zdjęcie i zaczynamy podejście. Przed nami około 2,5 godziny wspinaczki, podczas której oczy i dusza mogą się cieszyć przepięknymi widokami. Najpierw ma być ostro pod górę, potem pod górę a końcówka to bardzo ostro pod górę. Wtedy jeszcze nie sądziliśmy, że będą to nasze najmniejsze zmartwienia. 

      Relatywnie szybko dochodzimy do pierwszego przystanku, skały przy której urządzamy sobie małą sesję fotograficzną. Powiedzieć, że zdjęcia wyszły fantastycznie to jak nie powiedzieć nic.Uśmiechy na naszych twarzach nawet na chwilę nie znikają. Zaczynamy odczuwać podmuchy wiatru ale góry bez wiatru to jak morze bez wody. Szlak wytyczały wysokie na 2 metry tyczki i nimi się kierowaliśmy gdyż ścieżka nie była w zasadzie widoczna. Śnieg pchany przez wiatr skutecznie zacierał wszelkie ślady. Nie wszędzie śnieg był twardy i ubity. Zdarzały się miejsca, w których zapadaliśmy się po kolana. 

      Starszy pan, który schodził ze szczytu spojrzał się na naszą rozbawioną grupę – lepiej zawróćcie tam na szczycie panuje sztormowa pogoda, wiatr osiąga w porywach prędkość 90 km/h, ciężko jest ustać na nogach. Grzecznie podziękowaliśmy ale stwierdziliśmy, że spróbujemy zdobyć ten najwyższy szczyt Alp Seetalskich – Zirbitzkogel 2396 m. n.p.m. Wiedzieliśmy, że na szczycie jest schronisko i co ważne jest otwarte. Ta świadomość dodawała nam energii i determinacji w dążeniu do celu. Wiedzieliśmy, że istnieje tylko jedna droga i to jest droga na szczyt. Wiatr zmagał się z każdą chwilą i z każdym metrem pokonanej wysokości. Od pewnego momentu kiedy już minie się jeden ze szczytów widać schronisko. Tak blisko i tak daleko. Gdyby ten dystans ułożyć w lini prostej to dojście tam zajęłoby maksymalnie 15 min. My mając porywisty wiatr, który wiał nam prosto w twarze plus ostatnie bardzo ciężkie podejście potrzebowaliśmy na to jeszcze godziny. Długiej godziny w śnieżnym piekle. Kominiarki, maski i gogle mieliśmy już dawno ubrane a wiatr, ten cholernie zimy wiatr wkradał się w każdą część ubrania. Całkiem sporawe bryłki zmrożonego śniegu śmigały wokół nas. O ironio, świecące słońce, wiatr który jak się potem okazało chwilami dochodził do prędkości 115 km/h a temperatura spadła do -15`C.

      W końcu jednak docieramy do schroniska. Przedsionek, który ochrania nas przed tym wiatrem wydaje nam się najcudowniejszym miejscem na świecie. Samo schronisko położone jest jakieś 100 metrów od samego szczytu. Wychodzimy ze schroniska aby wejść na sam wierzchołek. I tak po dodatkowych 5 minutach wspinaczki ekipa 4 Kontynentów staje na szczycie góry. Zirbitzkogel 2396 m. n.p.m – zdobyty. 

      Udajemy się ponownie do schroniska gdzie zamawiamy gorąca herbatę z rumem, grzane wino, piwo oraz gorącą zupę. Teraz siedząc i pisząc tę relację nie mogę przypomnieć sobie smaku tej zupy ale wiem, że wtedy na wysokości 2400 m n.p.m. była najlepszą zupą na świecie.

      Po tej godzinnej regeneracji zapada decyzja. Zbieramy się do powrotu. I jeśli ktoś myśli, że było łatwiej, to jest w wielkim błędzie. Wiatr nie ustawał ani na chwilę, przy stromym oblodzonym zejściu trzeba było być maksymalnie skoncentrowanym. W końcu po kolejnych 2 godzinach walki z zaspami, śmigającymi w powietrzu bryłkami śniegu i z narastającym zmęczeniem zostajemy otoczeni zbawiennym lasem. Już tak nie wieje do parkingu mamy około 15 min. 

      Silniki zaskoczyły natychmiast, ogrzewanie włączone na maksymalną temperaturę. Wracamy cali bezpieczni do naszej kwatery. Nikt nie narzeka, uśmiechy na twarzy są najlepszym dowodem że pomimo trudności było super. Nowicjusze przeszli prawdziwy chrzest alpejski. Gratulujemy bo naprawdę nie było łatwo. Na ten wieczór mieliśmy zaplanowane nocne wejście na pobliski szczyt ale po wspólnym głosowaniu ustalamy, że dziś już nigdzie się nie ruszamy. Dnia 08.03.2020 o godzinie 9:00 samochody ponownie zapakowane i ruszamy w kierunku Nationalpark Gesäuse, przepiękne miejsce z górami, które zapierają dech w piersiach. Tu mała informacja – żadne zdjęcie nie oddaje piękna i majestatu tego miejsca. Udajemy się na spacer wokół malowniczego jeziora Leopoldsteiner See. Widoki jakimi rozpieszcza nas okolica są balsamem, lekarstwem dla duszy na codzień zamkniętej w czterech ścianach biura. Widać pływające w jeziorze ryby, a turkusowy kolor wody krzyczy do nas – wskakujcie. Odwiedzamy kolejne punkty widokowe. Zaczynamy zdawać sobie sprawę, że my ludzie jesteśmy tylko gośćmi na tej pięknej planecie. Na koniec udajemy się na wspólny obiad, pożegnania kilka słów i obietnica, że znów spotkamy się gdzieś na szlaku. Szlaku z Fundacją 4 Kontynenty. Nie jest możliwym opisanie piękna tego miejsca,a fotografie tylko w ułamku procenta je pokazują. Jedynym co możemy zrobić to zabrać Was w ciekawe miejsca ponownie i to Wam obiecujemy. Wrócimy tam jeszcze raz gdyż mapa skrywa wiele tajemniczych miejsc.

       Arek

       

      Kategorie
      Eventy

      Wyprawa I Love Norway 2020 Sail & Trekking

      W piątek 15 maja premier Królestwa Norwegi ogłosiła zamknięcie granic państwa dla ruchu turystycznego do dnia 20 sierpnia. Z tego tez powodu zmuszeni jesteśmy odwołać wyprawę I Love Norway 2020 Sail & Treking i przełożyć ją na 2021 rok. W zamian za wyprawę do Norwegii odbędą się  rejsy po Morzu Bałtyckim w tych samych terminach co etapy Norweskie. Zapraszamy na rejsy po Bałtyku.

      Dołącz do rejsu na pokładzie SY Ciri, wyrusz z nami na magiczną przygodę. Będzie okazja poznać miejsca w których jeszcze nie byłeś, wyruszyć na treking w malowniczych miejscach

      To już czwarta nasza wędrówka na północ. Zdobyte doświadczenie pomaga nam w realizacji kolejnego projektu, w trakcie którego poświęcimy czas na odkrywanie ciekawych zakątków za kołem podbiegunowym. Brzmi magicznie? I tak będzie. Przez całą dobę będzie towarzyszyć nam dzień polarny, słońce nie schowa się za horyzont. Dzień będzie bardzo długi i my zamierzamy to zjawisko wykorzystać maksymalnie jak nam pozwoli pogoda.

      Dlaczego już dziś zachęcamy Was do uczestnictwa w rejsie?

      • Masz okazję zaplanować urlop w wybranym przez siebie terminie
      • Poprzez wcześniejszą rezerwację lotniczą uzyskujesz lepsze ceny na bilety
      • Oczekujesz pomocy w wyszukiwaniu przelotu? Chętnie pomożemy
      • Razem przygotujemy wspólne menu na jacht
      • Pomagamy w przygotowaniu ubezpieczenia grupowego na czas rejsu
      • Przed rejsem możemy się poznać i wspólnie zaplanować naszą przygodę
      • Może razem wyjdziemy na jakiś koncert lub w góry ?
      • Pomagasz nam w szybszym załatwieniu formalności i dopracowaniu szczegółów.

      Wyrusz z nami na wyprawę  I Love Norway 2020 Sail & Trekking 

      Spójrz na 6 minutowy film który może Cię przekona do kolejnego kroku ?

      Etap pierwszy:  I Love Norway 2020 Ruszamy na Północ

      I Love Norway – tak nazywa się wyprawa Fundacji 4 Kontynenty. Obieramy więc kurs na północ – naszym celem są norweskie fiordy. Po drodze czeka na nas wiele atrakcji. Pokłonimy się kopenhaskiej Syrence, poszwendamy po Kopenhadze. Następnie przez cieśninę Sund popłyniemy w kierunku Anholt, niewielkiej wyspy i po Bornholmie kolejnego duńskiego raju, z malowniczą mariną w sercu Kattegatu. Kto będzie miał siły, może plażą, pieszo lub biegiem okrążyć wyspę, której obwód wynosi około 20 km. Zaledwie kilka godzin rejsu w sprzyjającym wietrze dzieli nas od następnej wyspy i portu Læsø. Stąd już tylko 30 Nm do baśniowego i cichego Skagen. To stara rybacka miejscowość na końcu półwyspu rozdzielającego cieśniny Kattegat i Skagerrak. Tu zaczyna się morze Północne. Wypływając ze Skagen już dzień później powinniśmy zobaczyć brzeg Norwegii. Płyniemy do ukrytego pośród cieśnin i zatok norweskich fiordów – Flekkefjord. Miasteczka, gdzie czeka na nas Agnieszka i Paweł. Lokalne atrakcje, trekking po okolicy i drezyna górska wzdłuż fiordu. Po dwóch dniach postoju ruszamy do Stavanger, gdzie kończymy nasz etap. Odcinek, który poprowadzę, to nie tylko rejs. Nastawiamy się też na zwiedzanie i degustację lokalnych dań, a na jachcie dbamy o podniebienia roślinożerców. Oczywiście przed nami łącznie ponad 500 Nm żeglugi. To dobra okazja do zrobienia stażu na morzu i praktycznej nauki żeglarskiego rzemiosła.

      Planowana trasa:     Świnoujście  – Stavanger   
      Data rozpoczęcia:     05.06.2020  (Świnoujście)
      Data zakończenie:    17.06.2020  (Stavanger)
      Ilość miejsc SY Ciri :  ●●●●●●   (zajęte wolne)
      Kapitan Igor Morye 
       


      Etap drugi: Kurs na wenecję Pónocy  

      Rejs rozpoczyna się w Stavanger. Jego charakterystyczne, białe domki i wąskie uliczki najstarszej dzielnicy, z pewnością zachwycą każdego. Stavanger będzie punktem wyjściowym do kolejnego etapu wyprawy. Następnie popłyniemy do Miasto Wikingów czyli Haugensund, gdzie warto wyruszyć na lokalny deptak podobno jest najdłuższy w Norwegii. Samo miasto przyciąga kolorowymi domkami w stylu skandynawskim oraz licznymi atrakcjami turystycznymi. Czekają na nas fiordy więc ruszamy do Bergen. Przeprawa przez fiordy które trudno opisać ale warto zobaczyć i mieć pod ręką aparat fotograficzny. W Bergen przespacerujemy się dzielnicą starych, drewnianych, kolorowych spichlerzy Bryggen. Można również przejść się na pobliski targ rybny, gdzie da się kupić nawet mięso wieloryba. Wyruszymy na górę Fløyen, jest to szczyt o wysokości 399 m n.p.m z którego rozpościera się ładna panorama na miasto. Na szczyt można udać się szlakiem co bardzo polecamy a dla leniwych jest kolejka linowo-terenowa. Czas ruszać dalej przed nami wyspa Byrknesøyna z portem Byrknes gdzie cumują rybacy. Coraz częściej będziemy spotykać sielankowe widoki i małe miejscowości ale przecież po to tutaj jesteście. Kalvag na wyspie Frøya. Unikatowe stare nabrzeżne domy z których wiele z nich zostało odnowionych aby przyciągnąć turystów do tego miejsca. Jednak nie po to macie ze sobą buty trekkingowe aby tak sobie leżały. Przed nami słynny klif Homelen oraz rzeźby w skale Vingen. Tych miejsc nie można pominąć! Czas etapu do biega końca zbliżamy się do ujścia kilku fiordów i miasta Alesund zwanego Wenecją Północy. Alesund spodoba się fanom architektury i wszystkim którzy lubią aktywnie spędzać czas. Obowiązkowo trekking na wzgórze Aksla z platformami widokowymi.

      Planowana trasa:     Stavanger – Alesund

      Data rozpoczęcia:     17.06.2020  (Stavanger)
      Data zakończenie:    26.06.2020  (Alesund)
      Ilość miejsc SY Ciri :      ●●●●●●   (zajęte wolne)  formularz
      Kapitan Mariusz Główka 
       

      Etap trzeci:  Długie dni krótkie noce 

      Trzeci etap wyprawy podąży na północ w kierunku coraz dłuższego dnia. Trasa niby tradycyjna ale bardzo ciekawa geograficznie i przyrodniczo. Za każdem razem odkrywamy nowe miejsca i tak też będzie tym razem. Spotkamy się już z bardziej surowym klimatem na wybrzeżu będzie mniej drzew za to więcej wrzosowisk i mchów. Trasa w kierunku Molde będzie trudna z licznymi skałami i wyspami. Jednak zanim trafimy do Molde po drodze się zatrzymamy w jednym z małych ciekawych portów. Który? Tego jeszcze nie wiemy gdyż jest ich sporo. Wybierzemy losowo ten który najbardziej nam się spodoba. Jest to etap dla sympatyków żeglugi i obserwacji przyrody. Zaledwie 4 km od centrum znajduje się Varden the Molde Panorama i tu mamy dwie drogi. Pierwsza – zachodnia z widokami to około 3 km spaceru. Warto na szczycie zjeść coś pysznego ( jest tam knajpka ) i wrócić drogą dla samochodów mijając ładne potoki. Był ktoś z Was w Brenslevågen? Będziemy tu pierwszy raz ale zapowiada się rewelacyjnie! Tradycyjnie Kristiansund krótka wizyta i kolejny bardzo ciekawy port Brekstad, który znajduje się wzdłuż fiordu Trondheimsfjord przy wejściu do Stjørnfjorden. Etap zakończymy w Trondheim. Niedaleko portu znajdują się kolorowe domki I wiele atrakcji turystycznych blisko mariny Skansen.

      Planowana trasa:     Alesund – Trondheim   
      Data rozpoczęcia:     26.06.2020 (Alesund)
      Data zakończenie:    02.07.2020 (Trondheim )
      Ilość miejsc SY Ciri :      ●●●●●●   (zajęte wolne)
      Kapitan Marek Sosonowski 
       

      Etap  czwarty: Za koło Podbiegunowe 

      Przekraczając 60 równoleżnik o tej porze roku zbliżamy się do krainy białych nocy .Odwiedzimy wiele ciekawych miejsc a mamy na to dwa tygodnie. Posmakujemy uroków norweskiej prowincji zaglądając w głąb zatok i fiordów bardzo urozmaiconego wybrzeża. Zaczynamy etap na którym naszą dietę będziemy uzupełniać o świeże ryby łowione prosto z morza. Rørvik wioska rybacka już bardzo daleko na północy. Jest do dobre miejsce aby na chwilę odpocząć. Śniadanie na kei sprawi Wam wielką przyjemność. Chcesz zobaczyć maskonura? Maskonury czekają na nas w Lovund i będą gromadzić się na swoich lęgowiskach. Dodatkowo warto się wybrać na Lovundfjellet, z jego szczytu rozpościera się wspaniały widok na okolicę. Trekking nie należy do trudnych. Holandsfjord to niesamowite widoki, których nie zapomnicie i perełka w krajobrazie – lodowiec Engenbreen. Lodowiec znajduje się najbliżej morza i podobno jest największym lodowcem Skandynawii. Koniecznie trzeba to sprawdzić więc wybierzemy się na wycieczkę rowerową wzdłuż jeziora Svartisvatnet by trafić na szlak i wyruszyć na lód. Kolejnym Lodowcem będzie Svartisen który słynie z czarnego lodu. Tutaj w marinie czekają na nas rowery którymi dojedziemy do samego lodowca. Ten etap kończymy w Bodø, mieście znanym doskonale miłośnikom Lofotów
       
      Planowana trasa:     Trondheim – Bodo  
      Data rozpoczęcia:     02.07.2020  (Trondheim)
      Data zakończenie:    16.07.2020  (Bodo)
      Ilość miejsc SY Ciri :    ●●●●●●   (zajęte wolne ) formularz 
      Kapitan Jacek Jaworski 
       

      Etap piąty: Lofoty i fiordy północy do bramy Arktyki – trekingowa przygoda 

      W trakcie trwania dnia polarnego Lofoty możemy zwiedzać całą dobę. Będziemy włóczyć się jachtem w przepięknych okolicznościach przyrody być może w towarzystwie wielorybów, orek, orłów i maskonurów. Widoki zapierające dech murowane. Wąskie fiordy otoczone wysokimi górami i malownicze niewielkie osady zabudowane tradycyjnymi czerwonymi norweskimi domkami. Wioska Reine to położona na kilkunastu wysepkach rybacka miejscowość. Góruje nad nią majestatyczna Reinebringen, skąd roztacza się najpiękniejsza panorama Lofotów. Henningsvær – zwana norweską Wenecją z wyjątkowo położonym na świecie boiskiem piłki nożnej. Nusfjord – to jedna z najstarszych i najlepiej zachowanych wiosek rybackich w Norwegii. Choć czasy rozkwitu rybołówstwa są już historią, do dziś można odnaleźć ślady dawnej kultury i podziwiać XIX-wieczne domki rybackie. Popłyniemy na północ szukać wielorybów a na zakończenie staniemy u brzegów przepięknej Senji – wyspy rzadko odwiedzanej ale oferującej zwiedzającym magiczne widoki. Lofoty to także kraina dorszy i łososi, którymi spróbujemy urozmaicić nasze menu. Ten etap to żeglarstwo przeplatane z trekkingiem po górach przypominających Tatry wyrastające z morza. Ten etap kończymy w Tromsø

      Planowana trasa:    Bodo – Tromso  
      Data rozpoczęcia:     16.07.2020  (Bodo)
      Data zakończenie:    28.07.2020  (Tromso)
      Ilość miejsc SY Ciri :    ●●●●●●   (zajęte wolne) formularz 
      Kapitan Anna Jackiewicz 
       

       
      Planowana trasa:   Tromso – serwis jachtu 
      Data rozpoczęcia:     28.07.2020  (Tromso)
      Data zakończenie:     31.08.2020  (Tromso)
      Ilość miejsc SY Ciri :  

      Etap szósty: Fiordy Północy przez morze Barentsa.

      Wyruszamy do najdalej wysuniętego na północny wschód norweskiego portu. Zatrzymamy się tuż przy granicy z Rosją. Etap jest naprawdę bardzo ciekawy gdyż część trasy pokonamy nawiązując do Norweskiej historii. Udało się znaleźć kilka wyjątkowych miejsc do których doprowadziła nas historia ludu norweskiego podczas II wojny światowej. Czy znacie historię Jan Baalsrud? Ścigany przez Niemców uciekł do Szwecji. Jeśli nie znacie polecam film 'Dwunasty człowiek’. Dlatego też wyruszymy z Tromsø w kierunku Manndalen. Na mapie część naszej trasy którą nakreślił Jan Baalsrud. Pożeglujemy daleko na północ. Czekają nas malownicze krajobrazy i nieskażona ludzkim bytem dzika przyroda. Będziemy łowić ogromne dorsze i wypatrywać orek. W drodze na osławiony Nordkapp odwiedzimy między innymi zapierający dech w piersiach Lyngefjorden rezerwaty ptaków na wyspie Sørøya, uznawane za najdalej na północy położone miasto świata – Hammerfest. Po osiągnięciu celu opłyniemy wyspę Magerøya, aby znaleźć się na Morzu Barentsa. Tu odpoczniemy w uroczym Skarsvag, po czym rozpoczniemy podróż do Kirkenes.

      Planowana trasa:     Tromso – Kirkenes  
      Data rozpoczęcia:     01.08.2020  (Tromso)
      Data zakończenie:    13.08.2020  (Kirkenes)
      Ilość miejsc SY Ciri :      ●●●●●●   (zajęte wolne) formularz 
      Kapitan Mietek Jakubowski
      Etap siódmy: Ze wschodu na zachód

      Po odebraniu jachtu ruszymy zwiedzić Kirkenes, w końcu jesteśmy aż 400 km za kołem podbiegunowym. Miasto zamieszkują Rosjanie i tutaj spotkamy już nazwy ulic w dwóch językach. Kilka kilometrów dalej znajduje się jedyne drogowe przejście graniczne Norwegi z Rosją, Przez Bøkfjorden ruszymy na morze Barentsa w kierunku Nordkapp gdzie zatrzymamy się na małą sesję fotograficzną. Po drodze czeka na nas dzika przyroda i rezerwaty do których zajrzymy. Nasza żegluga będzie się odbywać między wyspami i fiordami tak, aby spokojnie dotrzeć do Tromsø.

      Planowana trasa:     Kirkenes  – Tromso   
      Data rozpoczęcia:     13.08.2020 (Kirkenes)
      Data zakończenie:    24.08.2020  (Tromso)
      Ilość miejsc SY Ciri :   ●●●●●●   (zajęte wolne)
      Kapitan Jurek Marcinkiewicz 

      Planowana trasa:   Tromso – serwis jachtu 
      Data rozpoczęcia:     25.08.2020  (Tromso)
      Data zakończenie:    27.08.2020  (Tromso)
      Ilość miejsc SY Ciri :  

      Etap ósmy: Wschody i zachody słońca na Lofotach Sail & Trekking

      Czas już wracać na Południe. Wracamy ponownie na archipelag Lofotów. Przed nami najciekawsze wyspy i wysepki oraz fiordy. Będzie dużo trekkingu bo miejsca odwiedzone przez nas do tego zachęcaja. Mamy przygotowane dwie trasy, które dostosujemy do panujących warunków meteo. Obydwie są bardzo ciekawie i zapewniają wiele walorów widokowych i przyrodniczych. Zaczniemy od magicznej wyspy Senja z najwyższą górą Breidtinden– 1017 m n.p.m. Na pewno warto podjąć wyzwanie i wejść na Hesten. Senja to miejsce, w którym nie do końca będziesz wiedział czy to co widzisz jest realne czy wymyślone. Warto zostać tu dwa dni. Tu się zastanowimy, czy płyniemy się w kierunku Andenes, czy płyniemy przez fiordy, Obie opcje są ciekawe i dają wiele możliwości. Możliwe, że najlepsza opcją będzie trasa północna przez Andenes, gdzie można spotkać walenie. Jest na to duża szansa chociaż lato niej est najlepszą porą roku na takie obserwacje, jednak warto zaryzykować. Popłyniemy do miejscowości rybackiej Bleik gdzie znajduje się kolonia maskonurów. Maskonur to ptak wyglądający jak krzyżówka papugi z pingwinem. Latać za bardzo nie potrafi ale w wodzie jest prawdziwym mistrzem. Kolejny punkt to miasto Sortland nad cieśniną Sortlansundet. Jest tu wiele domów pomalowanych na niebiesko dlatego jest nazywane „niebieskim miastem”. Oczywiście warto wyruszyć na trekking. Z Sortland ruszymy do Tongelfjord aby przejść przez Raftsundet. Musimy dobrze trafić aby nas nie przetrzymał prąd, który bywa tu dość silny. Skierujemy się prosto do Svolvær – stolica Lofotów i trekking do Svolvægeita – skały nazywanej „kozą ze Svolvær” górującą nad okolicą. Krótka wizyta w Kabelvåg, gdzie znajduje się muzeum Lofotów. Henningsvær to prawdziwa Wenecja Lofotów z najpiękniej na świecie położonym boiskiem do piłki nożnej, trekking, Nusfjord malownicza, maleńka osada, nad którą krążą orły. Osada mieści się pośród wzgórz co dodatkowo zachęca do trekkingu Nusfjord to Nesland – przyjemna trasa biegnie wzdłuż wybrzeża pośród olbrzymich głazów oraz iglaków. Zaczyna się w Nusfjord, które jest na liście UNESCO a to gwarancja spektakularnych widoków fiordów. Reine- Reinebringen Docieramy do punktu widokowego skąd roztacza się panorama na Lofoten Wall i fiordy. Mimo iż jest to tylko 448 metrów wysokości to trasa jest wymagająca ale wejście niezbyt trudne, bo po schodach. Nagrodą jest jednak piękny widok z góry, na który rezerwujemy sobie dodatkowy czas. Å to Stokkavika Zaczynamy w malowniczej wiosce Å . Samo miejsce to niezapomniany widok. Idąc mamy szanse podziwiać urokliwe Moskenesøya, aż dojdziemy do pięknego punktu docelowego: Stokkavika.  Jeśli będzie czas, to między Reine a miejscowością Å zajrzymy do Sørvågen. Po drodze do ślicznego Munkebu mijamy 4 piękne jeziora. Na trasie mamy odcinki z metalowymi uchwytami, które służą pomocą, gdyż są tam miejsca o wymagającym stopniu trudności. Trekking jest jednak wart trudu, ponieważ można podziwiać panoramę niekończących się szczytów Lofotów. Etap kończymy w Bodø.

      Planowana trasa:     Tromso  – Bodo  
      Data rozpoczęcia:     27.08.2020 (Tromso)
      Data zakończenie:    05.09.2020  (Bodo)
      Ilość miejsc SY Ciri :   ●●●●●   (zajęte wolne) formularz 
      Kapitan Leszek Warchoł 
       

      Etap dziewiąty: Do dawnej stolicy Królów Norwegii.
      Rejs rozpoczniemy w uroczym mieście Bodø. Tutaj, jeśli będzie taka wola załogi, wybierzemy się na spływ kajakowy. Możemy również wybrać się na wycieczkę, aby zobaczyć najsilniejszy na świecie, widowiskowy prąd morski Saltstraumen. Ponieważ mamy do dyspozycji sporo czasu, nie sposób nie wykorzystać okazji, by pożeglować do pobliskich (około 45 mil) Lofotów, by zwiedzić najbardziej na zachód wysunięte wyspy i porty: Sorvagen, wioskę o możliwie najkrótszej nazwie Å, oraz Værøy. Następnie pożeglujemy do rzadko odwiedzanej, ale bardzo ładnej wyspy Lovund, słynącej z kolonii maskonurów. Następnie wrócimy do uroczych fiordów norweskich. W mieście Mo i Rana zacumujemy, aby wybrać się na Svartisen, drugi co do wielkości lodowiec Norwegii o intensywnie błękitnej barwie. Stamtąd, wśród fiordów i malowniczych wysp, niespiesznie popłyniemy do miasteczka Sandnessjøen na wyspie Alsten, skąd wyruszymy na górską wycieczkę na Masyw Siedmiu Sióstr – Sandnessjøen.Kolejnym celem będzie miasto Brønnøysund na wyspie Torget, gdzie po drodze chcielibyśmy zobaczyć słynny cud natury: górę z dziurą na wylot w środku.Po drodze do Trondheim zatrzymamy się jeszcze w większym porcie Rorvik, a także będziemy wyszukiwali spokojnych, małych porcików do przenocowania. Zatrzymamy się tam, gdzie nam się spodoba.
      Planowana trasa:     Bodo  – Trondheim
      Data rozpoczęcia:     05.09.2020 (Bodo)
      Data zakończenie:    18.09.2020  (Trondheim)
      Ilość miejsc SY Ciri :   ●●●●●●   (zajęte wolne) formularz 
      KapitanMarcin Filipiak 
       

      Etap dziesiąty: W drodze do Wenecji Północy

      Ruszymy z Trondheim. Płynąc wąskimi przejściami, będziemy się kierować ku wyspie Froya. Następnie przeskoczymy na Veiholmen, malutka wyspę z widokiem na Morze Norweskie. Lokalną atrakcją są tam stara przystań rybacka oraz latarnia Hauhjehla. Gdy już nasycimy się skalistymi wyspami, opłyniemy wyspę Smola i przesmykiem pomiędzy wyspami Tustna i Frei wpłyniemy w fjord Tingvollfjorden. Po dniu odpoczynku pomiędzy górami i uzupełnieniu zapasów, będziemy się kierować się w kierunku wysp Gossa i Otroya. Na drugiej wyspie jest wspaniały szczyt Oppstadhornet z którego roztacza się przepiękny widok na okoliczne wyspy. Ostatnim etapem, będzie dopłynięcie do Alesund. Na koniec zostaną nam cudne wspomnienia i setki zdjęć, oraz chęci na więcej.

      Planowana trasa:     Trondheim  – Alesund
      Data rozpoczęcia:     18.09.2020 (Trondheim)
      Data zakończenie:    24.09.2020  (Alesund)
      Ilość miejsc SY Ciri :   ●●●●●●   (zajęte wolne)
      Kapitan Paweł Banaszczyk
       


      Etap jedenasty: Fiordy wczesna jesienią

      Jest już jesień, dni coraz krótsze. Krajobraz fiordów zmienia się na bardziej malowniczy. Dobry moment aby wybrać się na grzybobranie. Grzybów w Norwegii jest bardzo dużo gdyż nikt ich nie zbiera. Nagrzana woda od promieni słońca przez okres lata powoduje iż rano spotykamy magiczne poranne pejzaże gór w mgle. Mamy radar na pokładzie i pewnie z niego będziemy częściej korzystać. Tak każdego dnia pośród fiordów będziemy zaglądać do małych portów rybackich i wędrować po wrzosowiskach aby uchwycić zachody słońca. Po drodze będziemy mijać małe miejscowości w których jeszcze nie byliśmy więc nie planujemy na sztywno trasy rejsu między Alesund a Stavanger .Tradycyjnie odwiedzimy Bergen i wybierzemy się na górę Fløyen skąd rozpościera się jesienna panorama miasta. Zanim trafimy do Stavanger, pomiędzy fiordami zrobimy sobie sesję fotograficzną aby uchwycić jesienne pejzaże Norwegii.

      Planowana trasa:     Alesund  – Stavanger
      Data rozpoczęcia:     24.09.2020 (Alesund)
      Data zakończenie:    02.10.2020  (Stavanger)
      Ilość miejsc SY Ciri :   ●●●●●●   (zajęte wolne) formularz 
      Kapitan
       

      Etap dwunasty: Wracamy do domu 
       
      Nasz etap rozpoczynamy od krótkiego zwiedzenia Stavanger , skąd ruszymy na południe. Żeglując wzdłuż norweskiego wybrzeża miniemy Egersund, następnie Farsund. Zostawimy za rufą Norwegię i przetniemy cieśninę Skagerrak. Przed nami Dania i Skagen, gdzie zatrzymamy się by uzupełnić prowiant, pozwiedzać i pozachwycać idyllą życia na półwyspie.  Półwysep Jutlandzki, na którym leży Skagen, to granica między morzem Północnym i Bałtyckim. Wypływając ze Skagen jesteśmy już w cieśninie Kattegat, będącej częścią morza Bałtyckiego. Płyniemy dalej na południe w kierunku wysp Leaso i Anholt, by zobaczyć urodziwe połączenie przyrody i morza. A potem liczymy, że sprzyjające wiatry z N lub W zaniosą nas prosto do cieśniny Sund i Kopenhagi, gdzie zatrzymamy się, by spotkać się z syrenką, pozwiedzać i poczuć rytm miasta. Przed nami jeszcze niemieckie Sassnitz skąd niedaleko do pięknych kredowych klifów. Podziwiać je będziemy z morza. Odcinek, który poprowadzę, to nie tylko rejs. Nastawiamy się też na zwiedzanie i degustację lokalnych dań, a na jachcie dbamy o podniebienia. Gdyby warunki meteo nam nie sprzyjały będziemy wracać przez Wielki Bełt, Nyborg, Stubekkobing, Stralund lub Sasnitz, Świnoujście
      Planowana trasa:     Stavanger  – Świnoujście
      Data rozpoczęcia:     02.10.2020 (Stavanger)
      Data zakończenie:    16.10.2020  (Świnoujście)
      Ilość miejsc SY Ciri :   ●●●●●●   (zajęte wolne) formularz 
      Kapitan Igor Morye

      Sponsor wyprawy I Love Norway 2020 

       

       

       

       

      Patronat medialny Miesięcznik Żagle 

       

       

       

       

      Kontakt 
      Mariusz Noworól 
      Fundacja 4 Kontynenty
      Osiedle Widokowe 8/7 32-540 Trzebinia
      KRS: 0000595255 NIP: 6282265680
      Bank PKO BP 8010 2023 8400 0098 0202 0056 01
      www.4kontynenty.pl
      tel 696914676