Rankiem skoro świt ruszmy do Rygi ( 13 lipca). Przed nami zatoka Ryska, płyniemy fordewindem. Po drodze ścigaliśmy się z jachtem Challenger. Przyjmujemy wyzwanie i tak 1,5 h wcześniej cumujemy w Rydze. Jak się okazuje jacht Faworyt jest dość szybki. Świeci słońce a w Polsce podobno pada? Cała załoga wyrusza na miasto, czas na zwiedzanie. Ja wskakuje w stój kucharki gdyż dziś obiad kapitański. Na obiad ziemniaki, marchewka z groszkiem i ogórki kuszone oraz mięso. Jutro obiecane naleśniki kapitańskie na śniadanie. Miasto Rygę obeszliśmy z trzy razy dookoła. Znajomy widok pałac kultury jak w Warszawie, koty na dachu które strzegą miasta. Jest tu wiele uroczych uliczek, kamienic i kościołów wielu wyznań. Nachodziliśmy się co niemiara ale Ryga jest tego warta. W poniedziałek ruszamy do Kuivastu.
Justyna