Fundacja 4 Kontynenty
Kategorie
Blog

Koło Podbiegunowe 66°33′ 39”N – Porta Sailing Team

Dzień (7 lipca), obudził nas przepięknym słońcem i ogromnym zapałem do zdobycia tej nocy równoleżnika 66 33′ 39”N. Słońce dodaje ochoty do żeglowania, a okazy lądujące na deku, już tworzą wyraźną wizję najbliższego obiadu. Jest pięknie, jednak nieustanny mordewind, testuje naszą cierpliwość do popołudnia kolejnego dnia. O godzinie 14.00 schodzimy na ląd w porcie As ukrytym wśród szczytów gór, żeby wymienić butle z gazem, zjeść wyczekany obiad i ruszyć na koło podbiegunowe. Bez gazu, ale zachwyceni urokami napotkanych miejsc wieczorem zbliżamy się coraz bardziej do celu i nagle jest! 22.03 kapitan krzyczy z nawigacyjnej, żeby szybko przynieść aparat fotograficzny do plotera! Mamy to, krąg polarny jest nasz! Naszym oczom ukazuje się pomnik na skale symbolizujący koło podbiegunowe! Wszyscy jesteśmy bardzo podekscytowani, wyczyn oblewamy… gorącym budyniem! Po krótkiej celebracji tego pięknego wydarzenia czas udać się w stronę Bodo, gdzie mamy przekazać jacht załodze kolejnego etapu rejsu wyprawy Fundacji 4 KontynentyI Love Norway 2019”- Porta Sailing Team. Do zobaczenia na lądzie!

Michał 

Kategorie
Blog

Serwis jachtu, dzień odpoczynku – Porta Sailing Team

Serwis jachtu ( 7 lipca ).Olej w silniku wymieniony, uszczelki w katarynie uzupełnione. Wieczór bez pośpiechu, spędzony na przyjemnej kolacji na której delektowaliśmy się smażonym dorszem. Noc okazała się wisienką na torcie po solidnym śnie na postoju. O godzinie 11:00 oddajemy cumy i ruszamy w dalszą podróż. W końcu cała załoga na deku! Pogoda jest rewelacyjna. Wiatr 2B, dziś zdobywamy 66°33′ 39”N. Lepiej być nie może! Szmaty w górę i na północ! Pozdrawiamy! 

Michał 

Kategorie
Blog

Zygzaki do Berg – Porta Sailing Team

Dzisiejsza noc ( 5 lipca ) minęła pod znakiem zygzaków i szlaczków hałasując się całą noc do Berg. Zwiedziliśmy wszystkie możliwe brzegi fiordów na naszej drodze i byliśmy zafascynowani dzika fauną tychże miejsc. Nie w naszym stylu jest jazda na katarynce, więc nie daliśmy za wygraną o 10:25 dobiliśmy do kei z wiadrem pysznego dorsza, którego usmażyliśmy na kei. Rybyzjedliśmy z ogromnymi uśmiechami na twarzach. Zaledwie jeden stopień na mapie dzieli nas już od koła podbiegunowego. Pozdrawiamy serdecznie wszystkich którzy śledzą nasz rejs!

Michał  

 

Kategorie
Żeglarstwo

Carbony 2018 – nominacje

Kapituła Śląskich Nagród Żeglarskich Carbony 2018 ogłosiła nominowanych w sześciu kategoriach. Nagrody zostaną ogłoszone podczas Gali Carbonów, która obędzie się w piątek, 23 marca wieczorem, podczas Festiwalu JachtFilm w Teatrze Ziemi Rybnickiej w Rybniku.

Celem nagród jest popularyzacja żeglarstwa i jego tradycji, uhonorowanie ważnych osiągnięć żeglarskich na Śląsku, kształtowanie i rozwijanie świadomości żeglarskiej i wyróżnienie dokonań w dziedzinie organizacji wydarzeń i wychowania wodnego dzieci i młodzieży.

Oto nominowani w poszczególnych kategoriach:

Kategoria I – Wyprawa/Rejs roku
Odra dla Zuchwałych – Śląski Yacht Club przy Politechnice Śląskiej w Gliwicach.
Arktyka 2017 Śladami Ginących Lodowców –  Fundacja „4 Kontynenty”
Wodniackie wakacje – 6 Harcerska Drużyna Żeglarska Rybnik, ZHP Chorągiew Śląska, Hufiec Ziemi Rybnickiej.

Kategoria II – Żeglarz Roku
Szymon Szymik – Bielsko Biała
Wiktor Kobryń – AWF Katowice
Mariusz Noworól – Yacht Club OPTY

Kategoria III – Regaty/Wydarzenie Roku
Mistrzostwa Polski w Match Racingu, Rybnik Match Race 2017
Rybnickie Regaty Żeglarskie 2017
Śląski Festiwal Filmów Żeglarskich – JachtFilm 2017

Kategoria IV – Trener Roku
Jacek Błaszczyk – Sekcja żeglarska TS Kuźnia
Kamil Stęplowski – KW LOK GARLAND Gliwice

Kategoria V – Nadzieja Roku
Michał Wądek – KW LOK GARLAND Gliwice
Katarzyna Harc – Sekcja żeglarska TS Kuźnia Rybnik
Kacper Błaszczak – Sekcja żeglarska TS Kuźnia Rybnik

Kategoria VI – Nagroda Specjalna
Kpt. Jerzy Radomski, Jastrzębie Zdrój
Jerzy Matyja, Rybnik
MT Partners, Gliwice

– Bardzo cieszymy się, że mimo pierwszej edycji Carbonów, otrzymaliśmy sporo, bo około 40 zgłoszeń – podsumowuje kpt. Janusz Koper, przewodniczący kapituły. – Duża liczba świadczy o tym, że takie nagrody są potrzebne i wierzę, że na stałe wpiszą się do kalendarza śląskich wydarzeń żeglarskich. Wybór nominacji nie był łatwy, dlatego dziękuję bardzo szacownym członkom kapituły za pracę i merytoryczny wkład w tegoroczną edycję  Śląskich Nagród Żeglarskich Carbony.

Nad całością Śląskich Nagród Żeglarskich czuwa kapituła w składzie:
Przewodniczący Kapituły: Kpt. Janusz Koper – wiceprezydent Rybnika
Kpt. Joanna Pajkowska – samotnicza żeglarka oceaniczna
Mateusz Kusznierewicz – żeglarz, mistrz olimpijski, wiceprezes PZŻ
Marian Krupa – trener, prezes Śląskiego OZŻ

Oficjalna strona Śląskich Nagród Żeglarskich

Kategorie
Żeglarstwo

Krakowski Rejs roku 2018

Krakowski Rejs roku 2018

Zaczęło się od marzenia….

Potem były rozmowy, mnóstwo spotkań, kiedy pomysły przybierały konkretny kształt i wiele, wiele godzin pracy. To wszystko sprawiło, że udało się! W roku 2017 Fundacja 4 Kontynenty zorganizowała wyprawę ”Arktyka 2017 Śladami Ginących Lodowców” – dwoma jachtami na daleką Arktykę.

Każdego dnia „ demolując” jachty za zgodą armatorów zbliżaliśmy się do naszego rejsu. 28 kwietnia 2017, podczas największej polskiej majówki „Fiku miku po Bałtyku” rozpoczęliśmy wielką przygodę, która trwała 165 dni. Pod wspólną banderą Fundacji 4 Kontynenty każdego dnia przemierzaliśmy mile do celu. Jachty na morzu i całodobowa praca logistyczna na lądzie umożliwiły organizację i sukces wyprawy. Nie wszystko poszło tak idealnie, jak chcieliśmy, jednak udało nam się osiągnąć wszystkie założone cele.

Przypomnijmy:

  • S/Y Bystrze dwukrotnie odbył podróż na Nordkapp
  • S/Y Sifu of Avon trzykrotnie docierał do granicy arktycznego lodu i jest jednym z nielicznych jachtów, który odbył udany rejs w wyjątkowych warunkach lodowych wokół Spitsbergenu.

Wyprawa w liczbach:

  • S/Y Sifu of Avon 7520 nM
  • S/Y Bystrze 6830 nM
  • Łącznie 14 350 nM
  • 29 etapów
  • 266 zalogantów
  • 165 dni żeglugi

Sukces wyprawy był możliwy dzięki zaangażowaniu wszystkich załóg, kapitanów, armatorów, sponsorom i osobom, które wspierały nas każdego dnia.

Sponsorzy 

  • Eljacht – firma dostarczyła nam ploter wraz z mapami elektronicznymi
  • Roteko – dzięki firmie Roteko mogliśmy przemieszczać się kajakiem wśród lodów
  • Hornet – producent sztormiaków 
  • Lemarto – firma dostarczyła nam słodycze dla załóg
  • Aqarius – otrzymaliśmy kamizelki ratunkowe 
  • Tekkanne – otrzymaliśmy herbaty na rejs 

Patronat medialny

  • Magazyn Żagle
  • Sail24.pl
  • Tawerna Skipperów 

Patronat nad wyprawą

  • Polski Związek Żeglarski
  • UM Trzebinia 

Nagroda Krakowski Rejs Roku 2018 którą otrzymała Fundacja 4 Kontynenty za organizację tej niezwykłej przygody jest Waszą nagrodą. Bo to dzięki Wam udało się zrealizować tak ambitny projekt.

Dziękujemy! Jeśli chcecie mieć pamiątkowe foto z nagrodą – zapraszamy. Prosimy Was o kontakt i zorganizujemy spotkanie na którym każdy z Was będzie mógł jeszcze raz poczuć się częścią wyprawy Arktyka 2017 „Śladami Ginących Lodowców”.

Fundacja 4 Kontynenty
Osiedle Widokowe 8/7 32-540 Trzebinia
KRS: 0000595255 NIP: 6282265680
Bank PKO BP 8010 2023 8400 0098 0202 0056 01
www.4kontynenty.pl fundacja@4kontynenty.pl
tel 696914676

Kategorie
Żeglarstwo

Pierwszy raz na morzu – relacja najmłodszego uczestnika rejsu

Wspomnienia  Łukasza z rejsu 

Chciałbym podziękować Panu Mariuszowi Noworól, fundacji „4 Kontynenty” i wszystkim osobom, które wsparły nasz rejs , aby umożliwić nam udział w ostatnim etapie …. Dzięki Wam mogłem wypłynąć w rejs, o którym zawsze marzyłem. Dziękuję również mojemu Tacie, który popłynął z nami w roli opiekuna. Bez Niego również nie popłynęlibyśmy.

We wtorek wypłynęliśmy ze Świnoujścia na Bornholm. Od samego wypłynięcia czułem, że rejs będzie wspaniały. Wypłynęliśmy około godziny trzynastej. Na początku było super, wiatr był idealny, nie kołysało, można by tak płynąć bez końca. Nikt nie spodziewał się jednak, że wiatr Nas tak zaskoczy. Około godziny szesnastej wiatr wzmógł się, fale zaczęły się podnosić. Jednym słowem: zaczęlo  się rozwiewać. Nie było już tak przyjemnie jak wcześniej, nie dało się już położyć i spokojnie sobie leżeć. Tej nocy nie stanąłem przy sterze, całą noc wachtę trzymali dorośli. Nie obyło się również bez problemów żołądkowych. Dopadła mnie choroba morska z wszystkimi jej konsekwencjami… Marzyłem tylko o tym, żeby przespać się trochę. Około czwartej nad ranem dopłynęliśmy do portu w Ronne na Bornholmie. Już się cieszyliśmy, że można wreszcie się wyspać, napić ciepłej herbaty, aż tu nagle słyszymy kogoś nadającego przez UKF-kę „Sifu do Bystrza, mamy problem, nie działa nam ster, jesteśmy dziesięć mil od brzegu potrzebujemy pomocy!”. I zaczęła się akcja ratunkowa. Razem z Adą zostaliśmy na brzegu w porcie bo byliśmy po prostu zbyt zmęczeni, żeby płynąć. W końcu udało Nam się zasnąć pod jakimś domkiem, który osłaniał Nas przed wiatrem. Około godziny siódmej zobaczyliśmy „Bystrze” wpływające do portu, ale bez „SIFU”! Okazało się, że nie udało im się podać lin do holowania, wiatr był za silny. Po „SIFU” wypłynęła straż przybrzeżna. Następne dwa dni spędziliśmy w porcie, żeby przeczekać sztorm. Nie narzekaliśmy bo mogliśmy pochodzić i pozwiedzać miasto.

W piątek z rana wypłynęliśmy z Bornholmu na Hel. Mieliśmy bardzo długi przelot bo aż trzydzieści godzin. Czas leciał, a wyspa cały czas była na horyzoncie i nie znikała. O dziwo czas mijał naprawdę za szybko. 3 godziny wachta, potem zmiana i znowu, i tak w kółko. Ale nam się nie nudziło, mógłbym stać przy sterze godzinami i patrzeć na horyzont. Nastała noc, księżyc świecił jak nigdzie indziej, jakby chciał nam oświetlić drogę. Pogoda była idealna, wiało ani nie za słabo, ani nie za mocno. Było dużo cieplej niż w czasie minionych nocy, więc ręce nie drżały tak z zimna. Noc minęła bardzo szybko i już prawie byliśmy na Helu. Zrobiło mi się smutno, że rejs tak szybko się skończył. W sobotę wieczorem pożegnaliśmy się z Wszystkimi, o czwartej rano trzeba było wyjeżdżać.

Naprawdę dziękuję wszystkim za ten miły czas spędzony z Wami, będę go miło wspominał.

Łukasz

Kategorie
Żeglarstwo

Clean up Svalbard 2017 podczas wyprawy Arktyka Śladami Ginących Lodowców

Clean up Svalbard 2017

Podczas naszych rejsów na Svalbardzie w ramach wyprawy Arktyka 2017 Śladami Ginących Lodowców nasze załogi biorą udział w akcji Clean up Svalbard 2017. Od lokalnych władz otrzymaliśmy specjalne worki , naszywki i odznaki, które potwierdzają nasz udział w akcji. Otrzymaliśmy zgodę na odwiedzenie wielu niedostępnych rezerwatów na które przeprowadzaliśmy desant. Oprócz czystej nieskazitelnej przyrody, często podczas naszych trekingów wzdłuż wybrzeża spotykaliśmy mnóstwo zalegających na brzegu śmieci. Najczęściej spotykamy reszty sieci rybackich, mnóstwo pasków spinających pp , odpadów w postaci resztek skrzynek LDPE / PP, pływaków z aluminium. To wszystko zalega na brzegach i w samym Oceanie Arktycznym. Każdy z nas czekał na spotkanie wielorybów, foki, morsów , białego misia jednak łatwiej dostrzec zalegające na brzegach śmieci.

Było nam niezmiernie miło wziąć udział w akcji Help Preserve Svalbard’s Wilderness, wszak natura wiele daje i trzeba o nią dbać.

Zaloga etapu S7 

Magda, Małgosia, Jarek, Tomek, Zbyszek, Marek, Mariusz 

Kategorie
Żeglarstwo

Granica Lodu Arktyka 2017 na pokładzie SY Sifu of Avon

Miło nam poinformować, że po 79 dniach żeglugi Wyprawa Arktyka 2017 Śladami Ginących Lodowców na pokładzie Sifu Of Avon dotarła do granicy arktycznego lodu, dalej już była tylko „droga” lodowa na Biegun Północny. Już za niedługo szersza relacja. Przed załogą Fundacji 4 Kontynenty kolejne wyzwanie – opłynąć wokół Spitsbergen, co w tym roku będzie bardzo trudne ze względu na sytuację lodową wschodniej części Spitsbergenu. Zapraszamy do udziału w kolejnych etapach wyprawy Arktyka 2017 Śladami Ginących Lodowców na pokładach Sifu of Avon oraz SY Bystrze

Mariusz Noworól 












Kategorie
Żeglarstwo

Powitanie z Arktyką – relacja z etapu Trondheim – Bodo

Arktyka 2017 Śladami Ginących Lodowców  – etap B4 z Trondheim do Bodo  

Dla większości załogi s/y Bystrze etapu B4 była to pierwsza wizyta w Norwegii i wizja żeglowania wzdłuż norweskiego wybrzeża stanowiła dodatkową atrakcję.
Zaokrętowaliśmy się na s/y Bystrze w Trondheim w porcie “Skansen” – pomimo tej ciekawej nazwy sam port nie przypominał muzealnego obiektu – wszystko było funkcjonalne i w miarę nowoczesne. Po uzupełnieniu żywności przywiezionej z Polski o dodatkowe produkty wypłynęliśmy z Trondheim na północ.

Wiał mocny wiatr od południa więc na samej genui i bezanie dość szybko i sprawnie dopłynęliśmy do Uthaug. Od razu po zacumowaniu wybraliśmy się na zwiedzanie miasteczka. Poza samymi krajobrazami urzekły nas zadbane kolorowe domki z typową drewnianą zabudową. Z samym “łapaniem widoków” nie musieliśmy się spieszyć ze względu na białe noce, które występują latem w północnej Norwegii. Słońce nieznacznie zaszło za horyzont dopiero przed północą, wschód słońca był chyba 3 godziny później – a to co było pomiędzy to tzw. zmierzch cywilny (ang. civil twilight) . Po powrocie na łódkę mieliśmy jeszcze możliwość obserwowania ćwiczeń wojskowych na lądzie i morzu norweskiej armii – trzeba przyznać, że robiło to duże wrażenie. Na koniec dnia kapitan zrobił nam ciekawy wstęp na temat astronawigacji wprowadzając nas w podstawowe pojęcia z tego tematu.

Następnego ranka wypływamy dalej. Pogoda i wiatr dopisują. Z pokładu s/y Bystrze podziwiamy mijane wysepki. Wieczorem postanawiamy zrobić przerwę na wyspie Villa. Jesteśmy tutaj jedynym jachtem przycumowanym do pomostu, a w zatoczce niedaleko nas stoi szwedzki jacht na kotwicy. Opłacało się zrobić postój w tym miejscu. Na wyspie jest nieczynna latarnia – dawniej opalana węglem. Światło zachodzącego słońca w połączeniu z soczystą roślinnością wyspy dawało niesamowite efekty wizualne. Wypływamy przed północą i podziwiamy zachód słońca o północy na otwartym morzu norweskim. Po ok. 3 godzinach docieramy do Rørvik i cumujemy burtą do s/y Sifu of Avon ze względu na brak miejsca w porcie.

Następnym punktem zwiedzania i miejscem na kolację jest port Vennesund na wyspie Kvaløya. Spotykamy tam Polkę pracującą w portowej restauracji, a poza tym jest WiFi więc jest wypas 🙂 ! Co jakiś czas przypływają tutaj duże promy z gromadą turystów. Odpływamy przed północą mijając słynną górę Torghatten na wyspie Torget z charakterystyczną dziurą po środku. Nad ranem wiatr ustaje kompletnie, więc włączamy silnik zamieniając nasze s/y Bystrze w motorówkę. Nie trwa to jednak zbyt długo gdyż na południu wytworzył się rozległy niż, który przynosi wiatr z północy – a to co oznacza dla nas wielogodzinne halsowanie.

Po kilkunastu godzinach zatrzymujemy się w porcie w Sleneset koło pięknej repliki łodzi Wikingów. Sam port położony jest w malowniczej scenerii – więc cieszymy się pięknymi widokami oraz wygraną Polski w meczu z Rumunią! W tym dniu spłynęło wiele jachtów do Sleneset z okazji odbywających się regat więc w porcie jest dość tłoczno. Nie stanowi to jednak problemu gdyż Norwegowie, jak zwykle, są dla nas bardzo sympatyczni.

Mamy to !!! -północne koło podbiegunowe.
Następnego dnia przekraczamy północne koło podbiegunowe – w czym utwierdza nas pokładowy GPS pokazując 66°33’39″N. Świętujemy to kąpiąc się w morzu norweskim. Orzeźwiająca kąpiel w wodzie morskiej o temp. 6°C poprawia wszystkim humor i potęguje apetyt przed obiadem. Białe noce panujące na tej szerokości geograficznej o tej porze roku znacznie ułatwiają żeglugę nocną. Przypływamy o północy do Støtt Brygge – nieopodal

wyspy Svenningen. Przy wejściu do portu widać w oddali na horyzoncie Lofoty – niesamowity widok! Po późnej kolacji wyruszamy na punkt widokowy. Ze szczytu wyspy rozciąga się niesamowity widok na okoliczne wysepki skąpane w czerwonym świetle wschodzącego słońca. Dość atrakcji na dzisiaj, trzeba się w końcu wyspać – wracamy na jacht o 4-ej nad ranem.

Przed wyruszeniem do końcowego portu w Bødo jemy śniadanie na tarasie w przystani jachtowej – jakże wspaniała odmiana w porównaniu z jachtową messą.Wypływamy nieśpiesznie na północ przy słonecznej pogodzie. Kapitan uczy astronawigacji przy użyciu sekstantu, tabeli i obliczeń. Do Bødo przypływamy przed północą cumując blisko s/y Sifu of Avon. Robimy sobie pamiątkowe zdjęcie i razem świętujemy zakończenie rejsu!
Czas się pożegnać. To był bardzo udany rejs !!!!
Ja na pewno kiedyś jeszcze wrócę do Norwegii, żeby pożeglować wzdłuż jej wybrzeży. 

Daniel Kitel 

Kategorie
Blog

KATTEGAT I SKAGERRAK czyli o tym, jak fajnie mieć przyjaciół.

KATTEGAT I SKAGERRAK czyli o tym, jak fajnie mieć przyjaciół.

Maciek i Natalia musieli niestety opuścić nas w Göteborgu. Czułem, że jeszcze chętnie płynęli by z nami dalej i dalej, ale wszystko kiedyś się musi skończyć – urlop też.

Z żalem oddali nam cumy w Lilla Bommens, a my ruszyliśmy w najdłuższy przelot drugiego etapu w kameralnym składzie: Heniu z Andrzejem i Sebą na „Bystrzu” i Paweł ze mną na „Sifu”. Płynąc w dół rzeką Gota ułożyliśmy plan żeglugi na najbliższe dwie doby. Pływanie we dwójkę na 14 metrowym stalowym keczu to już takie małe żeglarskie wyzwanie. Ustaliliśmy dwugodzinne wachty i sposób komunikacji kokpit – mesa, żeby był sposób na obudzenie partnera bez odchodzenia od steru.
Wreszcie żagle w górę i leniwie ruszyliśmy przez Kattegat w kierunku Skagen. Nie mieliśmy w planie tam wpływać, ale zależało nam na złapaniu najnowszych prognoz pogody przez Internet. Byliśmy w zasięgu tworzącego się małego lokalnego małego niżu i nigdy nie wiadomo co się z takiego rozwinie…
Powoli weszliśmy w rytm samotnych wacht i szykowaliśmy się do prawie samotnej nocnej żeglugi, a tu nagle odzywa się radio:

– Jacht „Sifu of Avon”, jacht „Rzeszowiak’ prosi…

„Rzeszowiak” płynie w kierunku Grenlandii, więc nasze trasy na razie się pokrywają.

Okazuje się, że chłopaki są 8 mil przed nami i oferują „wypożyczenie” nam dwóch załogantów na nocny przelot przez Skagerrak.

Bardzo ucieszyliśmy się z posiłków, chociaż tak w głębi duszy poczuliśmy lekki zawód, bo runął nasz misterny plan sprawdzenia się w dłuższej dwuosobowej żegludze.

Ustaliliśmy szybko miejsce spotkania na zawietrznym duńskim brzegu na spokojnej wodzie osłoniętej cyplem od fali. Sprawna akcja podejścia i mieliśmy już na pokładzie Huberta i Grzegorza. Żegluga we czwórkę to był już luksus. Wszyscy garnęli się do steru, więc nie pozostało mi nic innego jak iść spać.

Nad ranem z oparów gęstej mgły wyłoniły się skały wyspy i wysepki południowego wybrzeża Norwegii. Jeszcze tylko wejście slalomem pomiędzy wysepkami do zatoki i zacumowaliśmy w małym uroczym porcie Mandal, przy gościnnej kei tuż za rufą przybyłego chwilę wcześniej „Rzeszowiaka”. Chłopaki wracają do siebie, a nam trochę żal, że dalej pożeglujemy już sami…

Fajnie jest wszędzie spotkać przyjaciół. Dzięki Marcin!