Fundacja 4 Kontynenty
Kategorie
Blog

Varberg-Lerkil

W Varbergu deszcz przypomniał o sobie, trochę padło, trochę solidnie lało, ale były też bezdeszczowe chwile na zwiedzenie miasta i majestatycznej twierdzy na wzgórzu.  XIV wieczna twierdza Varberg broniła kiedyś wybrzeża przed Duńczykami, potem służyła jako więzienie, a do dziś krążą legendy o niewyjaśnionych zdarzeniach i strachach w starym zamczysku. Nie spotkaliśmy tam białej damy ani błędnych rycerzy, mieliśmy za to okazję obserwować ze wzgórza manewry wielkiego promu, który dziobem wpływa prawie do mariny i wykonuje precyzyjny driffting ustawiając się we właściwym miejscu w porcie. Krajobraz już surowszy i skalisty, zapowiedź tego, co będziemy oglądać w najbliższych dniach. Postanowiliśmy wypłynąć rano, jednak rzęsisty deszcz nieco opóźnił nasze plany. Ruszyliśmy kiedy trochę się wypogodziło, jednak deszcz i silny wiatr dopadły nas niedługo po opuszczeniu portu. Chociaż przed burzą udało nam się uciec i pioruny widzieliśmy tylko daleko nad horyzontem. Mokre sztormiaki szybko jednak wyschły w promieniach słońca, wiatr zelżał i odkręcił się w idealnym dla nas kierunku. Spokojnie pożeglowaliśmy dalej w towarzystwie delfinów i fok, które co jakiś czas wynurzały się przy naszym jachcie. Na miejsce postoju wybraliśmy ukrytą wśród skał marinę Lerkil. Wybrzeże szkierowe zmusza do precyzyjnej żeglugi po bezpiecznie wytyczonej trasie. Maszty w marinie widzieliśmy długo, jednak trzeba było ominąć wszystkie skały broniące do niej dostępu, co wymagało zatoczenia sporego koła. Dobrze, że nie wchodziliśmy tam w nocy… choć pojęcie nocy na tej szerokości geograficznej nieco różni się od tego, które znamy z polskiego wybrzeża…

Kategorie
Blog

Kopenhaga-Helsingborg

Wszyscy czekaliśmy na zanurzenie w atmosferze Kopenhagi, zaplanowaliśmy na to dwa dni. Na kei przywitała nas Eliza i od razu zabrała na wieczorny spacer. Pięknie tu, ale żeglarzy bardziej niż miasto ciągnie żaglowiec, więc pierwsze kroki skierowaliśmy na zacumowanego w centrum Kapitana Borchardta.  Stąd już blisko na Nyhavn, gdzie mogliśmy do woli upajać się atmosferą tego miejsca wpatrzeni w kolorowe fasady kamienic. Potem urocze uliczki i oświetlone place, późna kolacja… Następnego dnia zaczęliśmy od rana. Minęliśmy tłum turystów przy Małej Syrence i spacerowaliśmy ulicami miasta słuchając opowieści Elizy. W południe zmiana warty przed pałacem Amalienborg. Tym razem Królową można było spotkać w Jej rezydencji, co sygnalizowała duńska flaga na maszcie. Potem atrakcje turystyczne – katedry, ratusz, parlament, muzea, giełda… i urocze zaułki, przenoszące nas do bajek Andersena. Wspaniała architektura, pełna detali sprawia, że Kopenhaga spodoba się każdemu, ale my mieliśmy jeszcze opowieści Elizy. Dziękujemy za te wspaniałe dwa dni!!!!

Wieczór w Christianii dopełnił kopenhaską przygodę, ale nie opóźnił wypłynięcia, w końcu przed nami jeszcze sporo mil. Żeglowaliśmy z wiatrem, mijając statki i promy, ale prawdziwy ruch miał się dopiero zacząć. Na horyzoncie pokazał się zamek Hamleta w Helsingorze, ale tym razem go nie odwiedzimy. Postanowiliśmy, że przetniemy rutę statków i będziemy płynąć wzdłuż szwedzkiego brzegu. Zaczęło się robić ciekawie… sieci, jachty, statki, promy i do tego coraz silniejszy wiatr. Mieliśmy szczęście przecinając rutę, bo ruch był akurat niewielki, ale szybkie promy Helsingor-Helsingborg dostarczyły nam trochę emocji ciągle kursując przed naszym dziobem. Wiatr tężał, więc po minięciu linii promowej zacumowaliśmy w Helsingborgu.

Kategorie
Blog

Falsterbo-Kopenhaga

Most w Falsterbo otwiera się o pełnych godzinach, ale tylko wtedy, gdy ktoś czeka na przejście. Trzeba być blisko i przechodzić szybko, dowiedzieliśmy się o tym o 6.10, kiedy chcieliśmy zachować się grzecznie i spokojnie poczekać na swoją kolej. Okazało się, że tam trzeba się spieszyć. Most zamknął się tuż przed naszym dziobem, więc wróciliśmy na nasze dawne miejsce i postanowiliśmy się wyspać. W tym czasie porządnie się rozwiało. Chyba Neptun usłyszał nasze prośby i postanowił dać nam jeszcze więcej. W silnym wietrze przeszliśmy pod mostem, z minuty na minutę wiatr tężał, więc postanowiliśmy stanąć w marinie. Nie tylko my podjęliśmy taką decyzję, Duch Morza już tam był i szybko pojawiły się kolejne jachty. Pomagaliśmy sobie nawzajem w cumowaniu i zawieraliśmy nowe znajomości. Brytyjczycy też wybierali się do Kopenhagi, widzieliśmy się jeszcze kilka razy…

Spacer po miasteczku, śledzenie prognozy pogody, poprawianie cum… tak minął nam dzień.

Wiatru już nie brakowało, do Kopenhagi płynęliśmy szybko. Droga dokładnie wyznaczona znakami nawigacyjnymi, bywa wąsko, coraz więcej jachtów. Majestatyczny most Kopenhaga-Malmo oglądamy po prawej burcie i zostawiamy za rufą. Teraz duże statki mijają nas jeden za drugim, a my płyniemy wzdłuż prawej krawędzi ich toru.

W Kopenhadze czeka na nas Eliza, planujemy zwiedzać z nią miasto, więc chcemy stanąć blisko Centrum, w wygodnym miejscu. Marina Langelinie jest dla nas idealna. 

Kategorie
Blog

Allinge-Falsterbo

W Allinge nikomu się nie spieszy, turystów jeszcze niewielu, chociaż w miasteczku nie brakuje hoteli i domów wypoczynkowych zapraszających uroczymi podwórkami pełnymi kwiatów i stolików przy których kawa smakuje wyśmienicie. Poddaliśmy się spokojowi Bornholmu i spacerowaliśmy malowniczymi uliczkami i brzegiem morza podziwiając kamieniste plaże w świetle zachodzącego słońca. Wielkie namioty, rozstawiane wzdłuż brzegu zapowiadały jednak zmianę nastroju, Folkemodet 2018 sprawi, że będzie głośno i radośnie, oj będzie się działo….

Ale tego nie usłyszymy, pora ruszać w kierunku Kopenhagi.  Wygraliśmy drogę „na skróty” – przez Falsterbo. Pogoda się nie zmieniła, znów jachting w słońcu, coraz bardziej tęskniliśmy za prawdziwym wiatrem. W spokojnym tempie dotarliśmy do Falserbo, most jednak był już zamknięty, więc musieliśmy czekać do rana, przycumowani do burty brytyjskiego jachtu.

Kategorie
Blog

Cumy czas oddać w kierunku Allinge

Ruszyliśmy z niewielkim opóźnieniem, ale przed wyprawą wszystko musi działać perfekcyjnie, w końcu przed Jazonem ponad 4000 mil. W czwartek wszystko było już gotowe. W gorących promieniach czerwcowego słońca spokojnie pożeglowaliśmy w kierunku Bornholmu. Pogoda prawie adriatycka, lekki wiatr, błękitne niebo… Nie było jednak nudno, tylu okrętów wojennych dawno nie widzieliśmy. To tylko ćwiczenia, ale zamknięta strefa wydłużyła nam drogę. Do Allinge dotarliśmy więc w sobotę o świcie po 38 godzinach rejsu.

Kategorie
Blog

Wyprawa Wokół Wysp Brytyjskich 2018

Przed nami wyprawa Wokół Wysp Brytyjskich 2018.

Dopiszemy kolejne porty do projektu „100 portów w 360 dni z okazji 100 rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości”. Pierwsze pięć portów już za nami, zdobyte podczas majówki „ Fiku Miku Po Bałtyku”.

Dwa lata temu przemierzaliśmy wody wokół Wielkiej Brytanii jachtem S/Y Bystrze, zachwycił nas ten rejon, morze, krajobrazy, ludzie, nastrój…. Pamiętając o poprzedniej wyprawie, która przetarła brytyjskie szlaki, obecny program rozszerzyliśmy o nowe miejsca, którym chcemy poświęcić więcej czasu. Wiele się zmieniło, a zdobyte doświadczenie pozwała nam jeszcze lepiej się przygotować.

Będziemy podróżować jachtem S/Y Jazon który został wyczarterowany na trzy miesiące i doposażony przez Fundację 4 Kontynenty. Mamy nowy Almanach z Marine Guide oraz najnowsze mapy elektroniczne. Lista pomocy nawigacyjnych i narzędzi jest bardzo długa. Oczywiście nie brakuje też map papierowych, 100 map obrazuje wszystkie akweny, na których będziemy żeglować. Wyprawę podzieliliśmy na osiem etapów. Z Gdańska będziemy płynąć przez Danię, Szwecję, Norwegię, Szkocję, Irlandię Północną, Irlandię, Wielką Brytanię, Francję, Belgię , Holandię, Niemcy i pod koniec września wrócimy do Gdańska. Przed nami pływy, prądy morskie, Kanał Angielski, Kanał Kiloński i wiele ciekawych nawigacyjnie terenów.

Terminy dobraliśmy tak, aby można było skorzystać z tanich lotów, których nie brakuje w miesiącach wakacyjnych. Porty są łatwo dostępne, marina w Londynie już zarezerwowana. Jacht posiada AIS więc cały czas możecie nas widzieć i śledzić naszą trasę pod adresem https://www.marinetraffic.com

Rozpoczynamy 6 czerwca w Gdańsku zakończenie planujemy 29 września Gdańsku ( jeśli Neptun pozwoli )

Zapraszamy na etapy:

  • 6 czerwca -20 czerwca Gdańsk-Goteborg

  • 20 czerwca – 2 lipca Goteborg – Bergen

  • 2 lipca – 17 lipca Bergen Inverness

  • 17 lipca – 1 sierpnia Inverness – Belfast

  • 1 sierpnia – 20 sierpnia Belfast – Dublin

  • 20 sierpnia – 5 września Dublin – Londyn

  • 5 września – 21 września Londyn – Świnoujście

  • 21 września – 29 września Świnoujście-Gdańsk

Relację i zdjęcia z każdego etapu znajdziecie na naszym blogu. Podzielimy się z Wami naszymi wrażeniami, więc warto tu zaglądać.

Podczas wyprawy trwa akcja zbiórki na remont jachtu Fundacji 4 Kontynenty, na którym planujemy organizować darmowe rejsy w ramach realizacji celów statutowych Fundacji. Dołączcie do nas! 

Ahoj przygodo

Grecja 2024 Zatoka Sarońska

Grecja 2024 – Zatoka Sarońska

Grecja 2024 Zatoka Sarońska to niepowtarzalna okazja, by połączyć chill na wodzie z fascynującymi przygodami na lądzie. W okolicy znajduje się wiele malowniczych miejsc, które zachwycą miłośników natury i historii. Od antycznych ruin po urokliwe miasteczka, Zatoka Sarońska ma wiele do zaoferowania.

Czytaj więcej »
Grecja Sail & Trekking 2023

Grecja Sail & Trekking 2023

Grecja Sail & Trekking 2023 to wyjątkowe doświadczenie, które pozwoli wam odkryć uroki Morza Jońskiego w najlepszy możliwy sposób. Zapraszamy do zapoznania się z naszym rejsem i przyłączenia się do naszej przygody!

Czytaj więcej »
Kobiety i żeglarstwo

Kobiety i żeglarstwo

Kobiety stanowią zdecydowaną większość uczestników rejsów, dominując w tej dziedzinie, która jeszcze niedawno była zdominowana przez mężczyzn. Ich rosnący udział może przyczynić się do zmiany stereotypów i tradycyjnego postrzegania żeglarstwa jako dziedziny, która jest domeną mężczyzn, a także przynieść korzyści dla całej społeczności żeglarskiej.

Czytaj więcej »
Kategorie
Żeglarstwo

Wyprawa Wokół Wysp Brytyjskich 2018

Po zeszłorocznym spotkaniu z krainą misia polarnego, gdzie żeglowaliśmy podziwiając wszystkie odcienie bieli i błękitu, w tym sezonie proponujemy krainy mieniące się zielenią. 

Krajobrazy Dani, Norwegi, Szetlandów, Szkocji, nie mówiąc już o Irlandii, to przepiękne niziny i wzgórza pobarwione zielenią bujnych traw. Pod koniec lata wszechobecna zieleń zostaje przyprószona fioletem kwitnących wrzosów stając się prawdziwą ucztą dla oczu. W tym wspaniałym krajobrazie stworzonym przez naturę, możemy zobaczyć też niesamowite ruiny zamków pamiętających czasy Robin Hooda. 

Żeby tam dotrzeć, czeka nas żegluga przez kapryśny Bałtyk, ruchliwe Cieśniny Duńskie i zawsze groźne Morze Północne. Po drodze czekają piękne i dzikie Szetlandy i niesamowita wysepka Fair. Trzeba będzie przecisnąć się przez legendarną cieśninę Pentland Firth, której dno jest usłane wrakami setek statków, a później przepłynąć przez burzliwe wody wokół północno-zachodniej Szkocji. W nagrodę czeka nas degustacja najlepszych whisky na wyspie Islay i zwiedzanie Belfastu, miasta z mocno pokręconą współczesną historią.

Zagłębimy się w zatoki i zatoczki mało znanego, dzikiego i rzadko odwiedzonego zachodniego wybrzeża Irlandii, gdzie z braku portów będziemy również kotwiczyć w miejscach, gdzie diabeł mówi dobranoc. Odwiedzimy Dublin i skosztujemy prawdziwego Guinessa, a później poszukamy spokoju w leniwych walijskich i angielskich miasteczkach. Na Kanale La Manche przepłyniemy przez arcytrudną nawigacyjnie Cieśninę Solent i wpłyniemy do Londynu Tamizą aż do samego Tower Bridge. Będziemy liczyć pływy i prądy, a może nawet namierzać się na gwiazdy. Obowiązkowo zawitamy do Amsterdamu pooddychać tamtejszym powietrzem . Zrobimy bezcłowe zakupy na Helgolandzie i przez Kanał Kiloński powrócimy na nasz kochany Bałtyk. 

Płyniemy jachtem s/y „Jazon” typ Dehler 37. 

Cała trasa jest podzielona na 8 etapów, które są w gestii poszczególnych kapitanów:

Info: kliknij bezpośrednio na imię nazwisko kapitana otworzy się wiadomość. 

ETAP

  POCZĄTEK

    KONIEC

DATA ROZPOCZĘCIA

DATA ZAKOŃCZENIA

DNI 

  KAPITAN            

KONTAKT

1

GDAŃSK

GÖTEBORG

śr

6-cze-2018

śr

20-cze-2018

15

Mariusz Noworól 

696914676

2

GÖTEBORG

BERGEN

śr

20-cze-2018

pn

2-lip-2018

13

Igor Godlewski

501125952

3

BERGEN

INVERNESS

pn

2-lip-2018

wt

17-lip-2018

16

Sylwia Mażulis

 

4

INVERNESS

BELFAST

wt

17-lip-2018

śr

1-sie-2018

16

Jacek Jaworski

601916739

5

BELFAST

DUBLIN

śr

1-sie-2018

pn

20-sie-2018

20

Marek Kapołka

604658803

6

DUBLIN

LONDYN

pn

20-sie-2018

śr

5-wrz-2018

17

Mariusz Głowka

601303070

7

LONDYN

ŚWINOUJŚCIE 

śr

5-wrz-2018

pt

21-wrz-2018

17

Leszek Warchoł

695055789

8

ŚWINOUJŚCIE

     GDAŃSK

pt

21-wrz-2018

so

29-wrz-2018

9

Leszek Warchoł

695055789

Zapraszamy do udziału w wyprawie Wokół Wysp Brytyjskich 2018 

Kategorie
Żeglarstwo

4 Kontynenty i jeden ocean, płyniemy do Polski

Gdyby tak ktoś przyszedł i powiedział „Stary czy masz czas?”. Spontanicznie zorganizowana załoga, trasa Amsterdam – Świnoujście, decyzja podjęta z minuty na minutę. Krótki bilans czasowy i byłem w załodze. Pojechaliśmy.

W sobotnie popołudnie postawiliśmy pierwsze kroki na 12 metrowym jachcie o nazwie Gandalf, jacht, który wyruszy w wielomiesięczną podróż po morzach i oceanach pod banderą Fundacji 4 Kontynenty. Trochę pracy przed nami, więc po kolei, począwszy od wymiany fałów i szotów, skończywszy na doprowadzeniu silnika do stanu używalności, uwinęliśmy się z większością zadań do zmierzchu. A wieczór, no cóż, jest port wielki jak świat, wycieczka do centrum Amsterdamu. Weekend sprzyjał tłumom, mimo pogody, która nie rozpieszczała nas za bardzo. Następnego dnia prace bosmańskie i ostateczny klar do wypłynięcia. Na jachcie pozostała już tylko docelowa załoga, która miała zmierzyć się z warunkami panującymi na morzach. A była nas szóstka. Staszek-kapitan, Kajetan- I oficer, Piotrek II oficer i załoganci Kuba, Ola i Natalia. Po wstępnej integracji z dnia poprzedniego postanowiliśmy odwiedzić jeszcze raz Amsterdam nocą, tym razem jednak wycieczka skończyła się zdecydowanie wcześniej, gdyż rano trzeba było oddać cumy. W poniedziałek wyruszyliśmy o świcie. Boje toru wodnego oświetlone wschodzącym słońcem wyznaczały nam drogę między mieliznami. Minęliśmy pierwszą śluzę, warunki pozwoliły na rozwinięcie genui. Do drugiej śluzy dopłynęliśmy w środku nocy, tu pozwoliliśmy sobie na krótki odpoczynek. Przekroczyliśmy ją nad ranem i rozpoczęliśmy przeprawę slalomem między wyspami i płyciznami i ostateczne wyszliśmy z odpływem na morze północne. Wiatr wcale nie był dla nas taki łaskawy i wraz z Gandalfem przeszliśmy pierwszą próbę sprawności i współpracy, gdyż dwadzieścia kilka węzłów w bajdewindzie na dość płytkim obszarze nie należało do najspokojniejszych. W końcu jednak pokonaliśmy tą barierę i ustawiliśmy się na kursie w kierunku Helgolandu. I nagle, z rozbryzgujących się fal, morze zmieniło się w spokojnie oddychający organizm i baksztagiem pomknęliśmy przed siebie. Prawie dwie doby w morzu spędziliśmy na wspólnym poznaniu się, morskich opowieściach, szantując pod bezchmurnym niebem pełnym gwiazd, których nie szło zliczyć nikomu. Rano we środę przekroczyliśmy rutę i na horyzoncie pojawił się Helgoland. Po dopłynięciu zapoznaliśmy się bliżej z niemiecką policją, którzy pouczyli nas jak się powinno prawidłowo przechodzić ruchliwe drogi. Dostaliśmy od nich nawet mapę morską i cenne wskazówki, jak bezpiecznie poruszać się po wodach morskich. Zapamiętamy to zdecydowanie na zawsze. To jednak nie było ostatnie wyzwanie dzisiejszego dnia. Okazało się bowiem, że koniec sezonu na wyspie to akurat trzy dni najbliższe dni, a my trafiliśmy na jeden z nich, co wiązało się z tym, że stacja benzynowa, na którą liczyliśmy niezmiernie jest po prostu zamknięta i nie ma żadnej możliwości, aby zatankować. A zbiorniku się nie przelewało. Gorączkowe poszukiwania zakończyły się sukcesem, bowiem Kuba zagadał do jednego z tubylców i dostaliśmy w dobrej cenie zapas diesla na całą trasę. Po uzupełnieniu zapasów nie tylko dla jachtu pod wieczór przeszliśmy główki portu. I znowu ruta. Tym razem jednak, mimo znajomości wśród stróżów prawa, postanowiliśmy nie fatygować ich do nas po raz kolejny i zgodnie z ich wytycznymi przecięliśmy autostradę dla statków sztywniutko niczym od linijki. Cuxhaven to kolejny port, który odwiedziliśmy, ale dosłownie na kilka minut, żeby wysadzić Natalię, która musiała niestety zakończyć wcześniej rejs. A my mieliśmy przed sobą kilka godzin do pierwszej śluzy w Kanale Kilońskim. Tak nam się tylko wydawało, bo prąd mocno spowalniał nas, co miało decydujący wpływ na dalsze losy rejsu. Podczas gdy my ledwo co poruszaliśmy się do przodu, obok nas przepływały olbrzymie statki ukryte we mgle , która spowiła wszystko wokoło. Rano wpłynęliśmy do Kanału. Kilka godzin do zmierzchu przesądziło o tym, że nie pokonamy całej trasy tego dnia i koniec końców zatrzymaliśmy się w Rendsburgu o zmierzchu, bo jak wiadomo, w kanale obowiązuje zakaz ruchu w godzinach nocnych. W piątek o świcie oddaliśmy cumy. Wschodzące słońce i ścieląca się po wodzie mgła nadawała klimat spokoju. Solidne kapitańskie śniadanie , bomba kaloryczna złożona z połowy zapasów, uzupełniła nasz zapas energii na najbliższą dobę, która miała być dość intensywna żeglarsko. Ale nie wyprzedzajmy faktów. Po południu druga śluza otwierająca nam bramy Bałtyku, prognoza z ostrzeżeniem przed silnym wiatrem z kierunku południowo-zachodniego obiecywała szaloną żeglugę baksztagami. Pod wieczór zaczęło się rozwiewać, a jacht zaczął serfować na fali osiągając nierzadko prędkość 9 węzłów. Bajka. Marzyliśmy sobie po cichu, że idealnie byłoby gdyby jeszcze było bezchmurne niebo tej nocy. I jakby na zamówienie po zmierzchu zniknęły chmury i mogliśmy żeglować podziwiając bardzo mocno świecące gwiazdy. Gitara zawitała znowu w kokpicie i mimo przenikliwego zimna, ręce nie odmówiły posłuszeństwa i nocna wachta mogła wspólnie zaśpiewać, że kołysał nas zachodni wiatr, a ląd gdzieś za rufą został, czy pieśń o naszym pięknym Bałtyku, że nas wychowało i szkołę dostaliśmy twardą. Rano czarna chmura dogoniła nas jednak i o słońcu mogliśmy już tylko pomarzyć. Gdy minęliśmy Sassnitz na trawersie, wiedzieliśmy już, że do Polski będziemy płynąc bajdewindem. Rozwiało się jeszcze mocniej, zgodnie z prognozą wiało nam 6 Bf z silnymi szkwałami. Mimo trudnych warunków, fal wchodzących na pokład i zalewających sternika co chwilę, Gandalf dzielnie walczył z Bałtykiem i wieczorem zameldowaliśmy się w główkach portu w Świnoujściu, mokrzy, zmarznięci ale z uśmiechami na twarzy.

Podsumowując, rejs listopadowy na dwóch wymagających akwenach jakimi są Bałtyk i Północne dał nam dużą dawkę adrenaliny, doświadczenia. Warunki były bardzo sprzyjające, mimo silnych wiatrów, które towarzyszyły nam przez cały rejs. Jacht przeszedł bardzo dobrze sprawdzian swojej dzielności morskiej i daje dużą nadzieję na sprawdzenie się w przyszłorocznej wyprawie. A załoga? Wszyscy wróciliśmy zadowoleni z workiem pełnym przygód i morskich opowieści.  

Piotr Dumanowski 

Kategorie
Żeglarstwo

II Ślaskie Targi Wiatr i Woda w Katowicach za nami

II Śląskie Targi Sportów Wodnych i Rekreacji WIATR I WODA – 4 Kontynenty i Mariner Yachts na szerokich wodach.

W dniach 10-12 listopada 2017 roku w Międzynarodowym Centrum Kongresowym w Katowicach odbyła się druga edycja Śląskich Targów Sportów Wodnych i Rekreacji WIATR I WODA i oczywiście nie zabrakło na nich i nas. Fundacja 4 Kontynenty była obecna na tej imprezie wraz z Mariner Yachts gdzie było nas słychać, dzięki pięknemu głosowi koleżanki z Mariner Yachts, która przez trzy dni przez mikrofon opowiadała o naszej Fundacji. Było nas też widać, ponieważ jako jedyni na targach wyświetlaliśmy film na rozwiniętym foku  i to jaki film, stworzony z przepięknych i magicznych zdjęć zrobionych przez nasze wspaniały załogi SY Sifu of Avon oraz SY Bystrze.

Kochani, zainteresowanie było ogromne, ludzie zatrzymywali się, oglądali zdjęcia i z podziwem słuchali, gdy nasza ekipa opowiadała o wyprawie na Arktykę. Pytano o kolejne plany, rejsy, wyprawy i pomysły. Chętnych do dołączenia w nasze szeregi było sporo, zwłaszcza jeśli o naszej fundacji opowiada z wypiekami na twarzy jedna z naszych podopiecznych Adrianna Krysiak która wzięła udział w jednym z etapów wyprawy Arktyka po tym, jak niestety w tym roku, nie udało się zorganizować „Szkoły pod Żaglami”. Pomogliśmy spełnić marzenie,  teraz ona wspiera naszą ideę.

W trakcie targów spotkaliśmy wielu starych przyjaciół Fundacji 4 Kontynenty, jak i pozyskaliśmy kilku nowych, którzy mamy nadzieję, że przyniosą naszej sprawie dużo dobrego.

Kolejne targi już niedługo, na których też na pewno nas nie zabraknie i zaskoczymy zwiedzających naszymi nowymi pomysłami.

Bądźcie z nami 10-13 marca 2018 w Warszawie 

Marzena Szyszka

Kategorie
Żeglarstwo

Klub Podróżnika Fundacji 4 Kontynenty oficjalnie otwarty

Klub Podróżnika Fundacji 4 Kontynenty oficjalnie otwarty

W piątkowy wieczór 27.10.2017 r. w restauracji „ Stary Młyn” przy ulicy Piłsudskiego 21 nastąpiło pierwsze spotkanie podróżników. W klimatycznej restauracji, której historii nikt nie zna zjechali się podróżnicy z rożnych stron Polski. Największa grupa przyjezdnych osób to członkowie Fundacji 4 Kontynenty, którzy licznie przybyli do Trzebini.

  • Zacznijmy jednak od początku.

Nie wszystko poszło tak jak sobie tego życzyliśmy. Najpierw okazało się, że nie mamy do dyspozycji sprzętu nagłaśniającego i projektora, po prostu ktoś zawalił i postawił Nas przed faktem dokonanym. Cóż zostaliśmy postawieni przed faktem dokonanym i trzeba było działać. Tutaj na wysokości zadania stanęli sympatycy Fundacji 4 Kontynenty. Ewa potocznie zwana Ewa Marchewa przywiozła z Krakowa nagłośnienie, Leszek Warchoł dowiózł projektor z Yc Opty. I kiedy się wydawało, że jesteśmy na ostaniej prostej okazało się, że brakuje nam odpowiednich kabli. Z pomocą przyszła trzebińska grupa lokalnych muzyków i mogliśmy już zacząć. Nasz rozkład jazdy już był dość mocno rozregulowany, publiczność zniecierpliwiona oczekiwaniem na prelekcje i koncert.

  • Adam za sterami rusza w świat

W końcu po skonfigurowaniu komputera ze sprzętem ruszamy wraz z Adamem Sarama w daleką krainę Arktycznego Oceanu przez Polską stację Polarną Hornsund do dalekiego NY- Alesund. Adam przez godzinę opowiadał ciekawe historie z którymi się zetknął , jak i opowiedział o samym Spitsbergenie. Nasza publiczność dowiedziała się jak życie toczy się na dalekiej Arktyce i nie zawsze rozmawia się na Spitsbergenie po norwesku czy angielsku.

  • Prawdziwa gwiazda w Trzebini

Po prelekcji odbył się koncert znanego Polskiego SzantyMena Henryka Czekały o muzycznym pseudonimie „Szkot”. Były wspólne śpiewy szantowe, które podtrzymały klimat wyprawy żeglarskiej Adama. „Szkot” pokazał swój kunszt wokalny i potwierdził, że w tej dziedzinie jest najlepszy w Polsce.

  • Podsumowanie

Dla nas największym sukcesem jest to że pomimo przeciwności losu udało nam się przetrwać trudne chwile. Na przyszłość jednak będziemy sami organizować sobie sprzęt rezygnując z współpracy z nierzetelnym partneram. Na spotkaniu gościło 75 osób ze Ślaska, Małopolski, Łodzi, Zgierza, Dolnego Śląska i innych stron Polski. Lokalna społeczność niestety nie dopisała pomimo licznych ogłoszeń kulturalnych w powiecie chrzanowskim. Internet jednak to słaba promocja na wydarzenia kulturalne więc na drugi raz się bardziej postaramy aby dotrzeć do większej rzeszy mieszkańców powiatu.

Spotkanie było organizowane jako wydarzenie non profit i takie też pozostanie.

  • Szczególne podziękowania kieruję do :

Adama i „Szkota” za udział w sympatycznym wieczorze

Zbyszek Marek za organizacje stojaka i zaproszenie Henryka Czekała „Szkot

Ewa Marchewa za organizację sprzętu nagłośnieniowego

Leszek Warchoł za opiekę nad ośrodkiem noclegowym i uczestnikami wydarzenia

Łukaszowi za udostępnienie sali Restauracji „ Stary Młyn”

Rafałowi Tyksiński za fotografie podczas wydarzenia

Yc Opty za wypożyczenie projektora

Oraz wszystkim przybyłym na spotkanie. Bez Was nie miało by to sensu, udowodniliście po raz kolejny, że chcieć to znaczy móc

Już wkrótce kolejne spotkanie, informacje znajdziecie na stronie www.4kontynenty.pl

  • Jeśli chcesz podzielić się swoimi przeżyciami z podróży, jeśli grasz ciekawą muzykę -skontaktuj się z Nami, spróbujemy zgrać nasze terminy na kolejne prelekcje i koncerty tematyczne.
  • Wspierając Fundację 4 Kontynenty dajesz szansę na realizację ciekawych projektów podróżniczych jak i wspierasz osoby, które nie mają szans wyruszyć gdziekolwiek.

Mariusz Noworól 
Fundacja 4 Kontynenty
Osiedle Widokowe 8/7 32-540 Trzebinia
KRS: 0000595255 NIP: 6282265680
Bank PKO BP 8010 2023 8400 0098 0202 0056 01
www.4kontynenty.pl
tel 696914676